Przywódca Chin Xi Jinping przestrzega inne państwa przed „pouczaniem” i próbami „uciskania” Chińczyków. Coraz bardziej otwarte dążenie do zaspokojenia roszczeń Pekinu i dominacji na arenie międzynarodowej wywołuje tymczasem obawy o nasilenie napięć na świecie, a nawet konflikt zbrojny.
- Plany polityki wewnętrznej nie powinny podsycić napięć globalnych, ale jest jasne, że Xi chce, aby Chiny stały się dominującym graczem na arenach globalnych, a to doprowadzi do wzrostu napięć – ocenia w rozmowie z PAP dyrektor Centrum Demokratycznych Rządów i Innowacji im. Roya i Lili Ashów na Uniwersytecie Harvarda Anthony Saich.
W przesyconym nacjonalistyczną retoryką przemówieniu z okazji 100-lecia Komunistycznej Partii Chin (KPCh) Xi zapowiedział budowę „wielkiego i nowoczesnego państwa socjalistycznego”. Zapewnił, że Chiny nigdy nie będą uciskały innych krajów, ale przestrzegł, że nie zaakceptują „świętoszkowatego pouczania”, a jeśli „obce siły” będą chciały uciskać Chiny, zderzą się „z wielkim stalowym murem, utworzonym przez 1,4 mld Chińczyków".
- Część z tej retoryki może zostać stonowana, ale kierunek jest wyraźnie wytyczony. Po zaprezentowaniu bardziej agresywnej postawy w sprawie realizacji interesów Chin ciężko jest się z tego wycofać, gdyż może to doprowadzić do oskarżeń o słabość ze strony krajowych nacjonalistów – podkreśla ekspert z Uniwersytetu Harvarda.
Na zakończenie uroczystości na placu Tiananmen w Pekinie jako symbol pokoju wypuszczono 100 tys. gołębi. Amerykańska prasa podała tymczasem, że Chiny budują na pustyni ponad 100 nowych silosów dla międzykontynentalnych pocisków balistycznych, a dyplomacja USA wyraziła zaniepokojenie rozwojem chińskiego arsenału jądrowego.
Odkąd w 2012 roku Xi przejął władzę w KPCh, Pekin zacieśnił kontrolę ideologiczną nad własnymi obywatelami i przyjął bardziej konfrontacyjną postawę wobec Zachodu. Zaczął aktywniej forsować swoje zgłaszane od dawna roszczenia terytorialne na morzach i w krótkim czasie rozprawił się z ruchem demokratycznym w półautonomicznym Hongkongu.
Według komentatorów Chiny odeszły od strategii ukrywania i zbierania sił, zaproponowanej przez byłego przywódcę Deng Xiaopinga – autora reform wolnorynkowych – i zaczęły otwarcie domagać się spełnienia ich roszczeń. Wywołuje to obawy o wybuch „nowej zimnej wojny”, podział świata na bloki i strefy wpływów, a nawet konflikt zbrojny.
- Momentem przełomowym był globalny kryzys finansowy z lat 2008-2009. Podsycił on (w Chinach) rosnące rozczarowanie Stanami Zjednoczonymi jako wzorem i rosnące przekonanie, że model chiński jest najodpowiedniejszy dla tego kraju. To wzmocnione przekonanie przyszło wraz z Xi Jinpingiem i odzwierciedla jego zasadniczą opinię, że Chiny rosną, podczas gdy Zachód podupada. Nacjonalizm stał się też ważną bazą legitymizacji rządów KPCh – ocenia Saich.
Jako przykład agresywnej polityki Pekinu z ostatnich lat podaje się zduszenie ruchu demokratycznego w Hongkongu. Była brytyjska kolonia jest pod zwierzchnictwem Chin od 1997 roku, ale przez 30 lat władze tolerowały - na przykład - doroczne czuwania w intencji ofiar masakry na placu Tiananmen z 1989 roku, co na kontynencie byłoby nie do pomyślenia. Od dwóch lat zgromadzenia te są zakazane również w Hongkongu i zdaniem opozycji władze zakażą ich również w przyszłości.
W przemówieniu rocznicowym Xi podkreślił, że kluczowym elementem zapowiadanego przez niego „wielkiego odrodzenia narodu chińskiego” ma być „zjednoczenie” z Tajwanem. Sekretarz generalny KPCh podkreślił, że Pekin dąży do „pokojowego zjednoczenia”, ale to według obserwatorów wydaje się coraz mniej prawdopodobne, biorąc pod uwagę rosnącą niechęć do ChRL wśród Tajwańczyków.
Pekin nigdy nie wykluczył tymczasem możliwości siłowego przejęcia kontroli nad wyspą. Wielu ekspertów ocenia, że Chiny nie są jeszcze dość silne, by zaryzykować bezpośrednią inwazję, ale pojawiają się też głosy, że działania zbrojne mogą nastąpić szybciej, niż się spodziewano. W maju brytyjski tygodnik „Economist” określił Tajwan jako „najbardziej niebezpieczne miejsce na Ziemi”, odnosząc się do zagrożenia ze strony ChRL.
Kolejnym punktem zapalnym jest Morze Południowochińskie. ChRL od początku swojego istnienia zgłasza roszczenia terytorialne do prawie całego tego akwenu, sprzeczne z pretensjami szeregu innych państw regionu. W ostatnich latach Pekin zwiększył swoją obecność wojskową na tym morzu, usypywał na nim sztuczne wyspy i rozmieszczał instalacje militarne, wywołując protesty ze strony USA. Regularnie dochodzi tam do niebezpiecznych incydentów i napięć.
- Xi nie chce całkowicie wywrócić porządku globalnego, ale przekształcić go w sposób bardziej korzystny z punktu widzenia interesów Chin – twierdzi Saich z Uniwersytetu Harvarda.