Z powodu sporu o rezygnację z dotychczasowych celów redukcji emisji gazów cieplarnianych rozpadła się funkcjonująca od trzech lat proniepodległościowa koalicja Szkockiej Partii Narodowej (SNP) ze Szkockimi Zielonymi.
Pierwszy minister (premier) Szkocji Humza Yousaf zapowiedział, że SNP zamierza tworzyć teraz rząd mniejszościowy, choć przyznał, że będzie to trudne. Szkocki rząd wycofał się 18 kwietnia ze swej sztandarowej obietnicy - redukcji emisji gazów cieplarnianych o 75 proc. do 2030 roku w stosunku do roku 1990, przyznając, że jej realizacja „jest poza zasięgiem”. Miała to być większa redukcja niż zakładał rząd brytyjski dla całego Zjednoczonego Królestwa, co wynikało bardziej z ambicji władz w Edynburgu, by świecić przykładem w walce ze zmianami klimatu niż z realnej oceny możliwości. Wycofanie się z tego planu ostro skrytykowali Szkoccy Zieloni, którzy od 2021 roku byli koalicyjnym partnerem SNP.
Zielonym nie spodobała się też podjęta tego samego dnia decyzja, by również w Szkocji wstrzymać terapię hormonalną u dzieci kwestionujących swoją tożsamość płciową. To efekt opublikowanego kilka dni wcześniej raportu zleconego przez publiczną służbę zdrowia w Anglii. Napisano w nim, że istnieją „niezwykle słabe dowody” medyczne uzasadniające terapię hormonalną w przypadku dzieci, a lekarze nie dyskutowali na temat konsekwencji takiej terapii, obawiając się oskarżeń o transfobię.
Lider SNP Yousaf powiedział, że korzyści płynące z porozumienia jego partii z Zielonymi „przeważyły nad kompromisami” i przyniosły „szereg sukcesów”, ale teraz ten balans „uległ zmianie”. „Porozumienie miało zapewnić stabilność szkockiemu rządowi i umożliwiło wiele osiągnięć. Ale wypełniło ono swój cel i nie gwarantuje już stabilnego porozumienia w parlamencie. Wydarzenia ostatnich dni jasno to pokazały i dlatego po dokładnym rozważeniu uważam, że w dalszym ciągu w najlepszym interesie narodu szkockiego jest dążenie do innego porozumienia” - oświadczył Yousaf.
Zasugerował, że chciałby „mniej formalnego” porozumienia z dotychczasowymi koalicjantami, czyli, by Zieloni wspierali w głosowaniach jego mniejszościowy rząd, nie będąc jego częścią.
To jednak może być trudne, biorąc pod uwagę reakcję Zielonych. „To akt politycznego tchórzostwa ze strony SNP, która sprzedaje przyszłe pokolenia, aby uspokoić najbardziej reakcyjne siły w kraju. Zerwali więzi zaufania z członkami obu partii, którzy dwukrotnie wybrali porozumienie o współpracy i działania na rzecz klimatu zamiast chaosu, wojen kulturowych i podziałów. Zdradzili wyborców” - oświadczyła ich współliderka Lorna Slater.
W liczącym 129 posłów szkockim parlamencie SNP ma 63 mandaty, Szkoccy Zieloni - siedem, a szkockie gałęzie Partii Konserwatywnej, Partii Pracy i Liberalnych Demokratów - które w odróżnieniu od tamtych dwóch ugrupowań przeciwne są niepodległości Szkocji - mają łącznie 57 mandatów. Umowa koalicyjna zawarta w 2021 roku między SNP a Szkockimi Zielonymi oznaczała, że po raz pierwszy w historii partia ekologiczna weszła do rządu jakiejkolwiek części Zjednoczonego Królestwa.