Amerykański sekretarz stanu John Kerry wyraził ufność, że Stanom Zjednoczonym uda się powołać szeroką koalicję z udziałem krajów europejskich i arabskich do walki z Państwem Islamskim.
Po spotkaniu z przywódcami Turcji w Ankarze Kerry powiedział, że na razie jest jednak zbyt wcześnie, by określać rolę każdego państwa w powstającej koalicji.
– Jestem spokojny; to będzie szeroka koalicja z udziałem państw arabskich, narodów europejskich, Stanów Zjednoczonych i innych zaangażowanych w każdy aspekt strategii, którą przedstawił prezydent (USA Barack) Obama – oświadczył szef amerykańskiej dyplomacji.
Zastrzegł, że uważa za niewłaściwe angażowanie w obecne działania przeciw IS Iranu i jest przeciwny udziałowi Irańczyków w zaplanowanej na poniedziałek konferencji międzynarodowej na temat Iraku. Według niego jednym z powodów nieangażowania władz w Teheranie w koalicję jest ich poparcie dla syryjskiego reżimu Baszara el-Asada.
W środę prezydent Obama w wygłoszonym orędziu zapowiedział, że Stany Zjednoczone poprowadzą "szeroką koalicję" do nieugiętej kampanii w celu wyeliminowania bojowników Państwa Islamskiego, "gdziekolwiek się znajdą".
Ugrupowanie to, uważane za najsilniejszą i najbogatszą organizację dżihadystyczną świata, opanowało w ostatnich miesiącach znaczne obszary w Iraku i w Syrii.
W czwartek w czasie wizyty Kerry'ego w Arabii Saudyjskiej państwa arabskie oraz Turcja poparły powołanie koalicji przeciw IS i zorganizowanie skoordynowanej kampanii wojskowej. Uczestnicy spotkania zgodzili się, że należy powstrzymać przepływ funduszy i ludzi do IS, a także pomóc odbudować społeczności "potraktowane brutalnie" przez muzułmańskich ekstremistów.