Katastrofa lotnicza w Ahmadabadzie. Ogromna liczba ofiar śmiertelnych [WIDEO]

Ponad 290 osób zginęło w czwartek w katastrofie samolotu w mieście Ahmadabad na zachodzie Indii – podała lokalna policja, cytowana przez Reutersa. Bilans ofiar obejmuje zarówno osoby na pokładzie Boeinga 787-8 Dreamliner, jak i te, które zginęły na ziemi wskutek uderzenia spadającej maszyny.
Jeden ocalały
Przedstawiciel policji w Ahmadabadzie GS Malik powiedział w rozmowie telefonicznej z ANI News, że policja odnalazła ocalałego pasażera oraz inną osobę, która trafiła do szpitala - podała agencja na X.
Wcześniej indyjskie służby ratunkowe informowały, że prawdopodobnie nie ma ocalałych z katastrofy.
Malik zastrzegł, że bilans ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć, ponieważ samolot spadł w terenie zabudowanym.
Jeden pasażer przeżył katastrofę samolotu w mieście Ahmadabad, w stanie Gudźarat, zachodnich Indiach – podał przedstawiciel stanowego resortu zdrowia. Według indyjskich mediów, ocalały to 40-letni obywatel Wielkiej Brytanii, pochodzenia indyjskiego, Vishwash Kumar Ramesh.
Ocalały został zidentyfikowany po karcie pokładowej, którą miał przy sobie. Pasażer zajmował miejsce 11A. W rozmowie z indyjskim dziennikiem "Hindustan Times" Ramesh powiedział, że podczas startu słyszał "głośny hałas", a następnie po 30 sekundach samolot rozbił się. Jak sam przyznał, w wyniku uderzenia doznał "obrażeń klatki piersiowej, oczu i stóp", przez cały czas był przytomny.
"Kiedy wstałem, wokół mnie było pełno ciał. Bałem się. Wstałem i pobiegłem. Wokół mnie było pełno części samolotu. Ktoś złapał mnie, wsadził do karetki i zawiózł do szpitala" – relacjonował pasażer. Na wideo zamieszczonym na stronie brytyjskiego dziennika "Guardian" widać, jak Ramesh o własnych siłach, lekko kulejąc, idzie w kierunku ambulansu. Nad nim, na niebie widać ciemny dym, palącego się wraku.
Mężczyzn w rozmowie z indyjskim dziennikiem powiedział, że mieszka w Londynie od 20 lat. Wraz z nim podróżował brat Ajay, siedzący w innym rzędzie w samolocie. Losy krewnego nie są do tej pory znane.
Stacja BBC dotarła do rodziny Ramesha, mieszkającej w Leicester, w środkowej Anglii. Jego krewni powiedzieli, że tuż po katastrofie zadzwonił on do najbliższych, oznajmiając, że "wszystko u niego w porządku".