Skandal w Kanadzie: wyrzucili męża zaufania z lokalu wyborczego

Kontrowersje wokół komisji w Manitobie zaczęły się jeszcze przed I turą, a to za sprawą doboru jej członków. Jak się później okazało było to tylko preludium do tego, co wydarzyło się w obu turach wyborów, gdzie działanie wbrew uchwale PKW i łamanie standardów okazało się... standardem.
Po zakończeniu głosowania w I turze, komisja składająca się z 12 członków przystąpiła do przeliczenia 208 oddanych kart do głosowania.
Jak wyglądały prace komisji, trzech z jej członków, opowiedziało na antenie niedzielnej audycji polonijnej. Ten ostatni, dziękując pani konsul, z rozbrajającą szczerością przyznał:
Dziękujemy pani konsul za tą pomoc w sumie, bo mogło być jeszcze, jeszcze gorzej.
To z kolei skomentowała współprowadząca polonijną audycję:
Mamy nadzieję, że kiedyś się dowiemy na antenie jak trwało liczenie 208 głosów w przeciągu od 21 do 5.30 rano, jak wyglądało to liczenie 208 kart.
Zanim komisja opuściła lokal, już 18 maja wczesnym rankiem, obecny w czasie jej prac, mąż zaufania poprosił o wydanie kopii protokołu, co przysługuje mu zgodnie z UCHWAŁĄ NR 166/2025 PAŃSTWOWEJ KOMISJI WYBORCZEJ z dnia 23 kwietnia 2025 r. Przewodniczący komisji odmówił, a konsul podpisała się pod protokołem, który skargę męża zaufania na tę odmowę zawierał.
Mąż zaufania wniósł do protokołu więcej uwag, m.in. taką, że komisja odmówiła jej obejrzenia kontrowersyjnych głosów, które jej zdaniem były ważne i że pomieszczenie gdzie przechowywano karty wyborcze, w noc przed wyborami, znajdowało się poza lokalem wyborczym, a nadto, że nie zostało zaplombowane. Wszystkie uwagi zostały zdyskredytowane, a mąż zaufania, który znalazł się w ogniu krytyki, dzień później, został poddany publicznemu ostracyzmowi. Prowadzący Radio Polonia Winnipeg opublikował na Facebooku, post którego motywem przewodnim było obarczenie za własne błędy - męża zaufania.
W II turze komisja kontynuowała festiwal nieznajomości prawa, choć właściwie należałoby to określić w kategoriach "czytanie ze zrozumieniem". Tym razem inny mąż zaufania został wyrzucony z lokalu wyborczego przez tę samą komisję. Dopatrzono się, że na jego zaświadczeniu jest zapis: "w wyborach Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2025 roku, zarządzonych na dzień 18 maja 2025 r.". Na tej podstawie komisja, w skład której wchodziła konsul z Konsulatu Generalnego w Toronto, wyrzuciła męża zaufania z lokalu wyborczego.
Po tym szokującym zachowaniu przewodniczącego, w wyniku interwencji Ruchu Ochrony Wyborów i po przeczytaniu ze zrozumieniem i zrozumieniu, że dokument ważny w "wyborach Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2025 roku, zarządzonych na dzień 18 maja 2025 r." jest ważny zarówno w I turze (17 i 18 maja) oraz II turze (31 maja i 1 czerwca), bo przecież nie zarządzono wyborów Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej w 2025 roku na dzień 1 czerwca, komisja przywróciła mężowi zaufania prawo do obecności w lokalu. Co się działo przez 2 i pół godziny kiedy go nie było? To wie już tylko komisja.
Po zakończeniu II tury komisja utrzymała swoje standardy i stosowała prawo tak, jak ona to rozumiała. Mąż zaufania ponownie nie otrzymał kopii protokołu głosowania, mimo, że zarówno komisja w składzie jak i sama konsul mieli dwa tygodnie, żeby się dokształcić. Nieznajomość podstawowych przepisów wyborczych i uchwały nr 166/2025 wystawia tej komisji naganne świadectwo. Nasuwa się pytanie: jak Konsulat Generalny w Toronto dobrał tak niekompetentny skład?
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X