Jak podaje BBC, tysiące piskląt pingwinów utonęło po tym, jak na skraju Szelfu Lodowego Brunta na Antarktydzie załamał się lód. Zdaniem naukowców, nie ma już szans na przywrócenie w tym miejscu populacji.
Naukowcy od lat uważali, że Zatoka Halley, w której gromadziło się od 15 do 24 tysięcy par lęgowych pingwinów cesarskich, jest bezpieczna dla populacji tych ptaków i w tym stuleciu nie grożą jej konsekwencje wynikające z globalnego ocieplenia. Fakty jednak temu przeczą.
Kolonia pingwinów na skraju Szelfu Lodowego Brunta zapadła się wraz z dorosłymi. W tym miejscu nie ma już praktycznie szans na przywrócenie populacji.
Jak dowodzą badania Woods Hole Oceanographic Institution, w związku ze zmianami klimatycznymi, do 2100 roku populacja pingwinów cesarskich na świecie spadnie o co najmniej 19 procent.