Do 10 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych zamieszek na południu Kazachstanu, które miały miejsce w nocy z piątku na sobotę – poinformowało w niedzielę ministerstwo spraw wewnętrznych tego kraju. Dzień wcześniej informowano o ośmiu osobach zmarłych.
Resort wyjaśnia, że przyczyną wybuchu zajść w obwodzie żambylskim przy granicy z Kirgistanem była kłótnia kierowców o pierwszeństwo przejazdu na jednej z lokalnych dróg. Spór przerodził się w zamieszki, w których wzięło udział ok. 300 osób z kilku wsi, a ofiarami agresji kazachskich mieszkańców regionu byli Dunganowie, stanowiących muzułmańską mniejszość etniczną pochodzenia chińskiego.
W sobotę rano, gdy sytuację opanowały policja i Gwardia Narodowa, minister spraw wewnętrznych Kazachstanu Jerłan Turgumbajew informował, że kilkudziesięciu uczestników zamieszek doznało różnych obrażeń, niektórzy zostali postrzeleni, a osiem osób zmarło. Aresztowano 47 osób, skonfiskowano także dwie strzelby myśliwskie.
Szef resortu wyjaśniał, że starcia wybuchły w piątek wieczorem w wiosce Masanczi. Najpierw brało w nich udział ok. 70 osób, ale później do zamieszek dołączyli mieszkańcy kilku sąsiednich osad. Bójki wybuchły także w wioskach Ałchati i Bułan Batyr.
W niedzielę wiceminister spraw wewnętrznych Aleksiej Kałaiczidi podał, że w wyniku chuligańskich ekscesów i podpaleń uszkodzonych zostało kilkadziesiąt domów mieszkalnych, 31 obiektów handlowych i 41 samochodów. O pomoc medyczną zwróciło się 140 osób, 25 kolejnych korzystało z opieki lekarskiej w sąsiednim Kirgistanie.
Początkowo miejscowa policja miała problemy z opanowaniem sytuacji, bowiem uczestnicy zajść używali metalowych przedmiotów, kamieni a także broni palnej. Rannych zostało dwóch mundurowych. Służby zablokowały wszystkie drogi dojazdowe do rejonu i po kilku godzinach zamieszki udało się stłumić.