Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powitał na szczycie Partnerstwa Wschodniego premiera Węgier Viktora Orbana słowami "Cześć, dyktatorze". W odpowiedzi usłyszał: "Cześć, Wielki Książę".
Obaj panowie spotkali się na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze.
Witający przybywających gości przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker był ponoć w doskonałym nastroju. Nie szczędził żartów i uśmiechów. Premierowi Grecji Aleksisowi Ciprasowi - znanemu z zamiłowania do nieprotokolarnego stroju - zaproponował nawet pożyczenia krawata.
W pewnym momencie w wejściu do budynku obrad pojawił się premier Węgier Viktor Orban. Polityk znany z nieustępliwości i twardego prezentowania na forum unijnym własnego zdania, został przez Junckera przywitany słowami: "Cześć, dyktatorze".
Węgierski premier zareagował jednak bardzo spontanicznie. Jak relacjonują dziennikarze uśmiechnął się i błyskotliwie odpowiedział: "Cześć, Wielki Książę". Juncker jest bowiem obywatelem Wielkiego Księstwa Luksemburga.
Viktor Orban stojący na czele partii Fidesz rządzi na Węgrzech od maja 2010 roku. W tym czasie przeprowadził wiele reform m.in. w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, mediów i gospodarki.
Czytaj więcej:
Złe wieści dla Ukrainy ze szczytu Partnerstwa Wschodniego
Orban o umowie gazowej z Rosją: Jest zgoda polityczna
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł
Najnowsze
Kwiecień w Sejmie przypomina, jak pani Kidawa-Błońska szorowała po dnie w wyborach i PO zablokowała wybory!
Kluby "Gazety Polskiej" oddadzą hołd Maurycemu Mochnackiemu
Myrcha o publikacji „Gazety Polskiej” i kontrowersjach z branżą lichwiarską: „Nie czytam, nie pamiętam”
Tusk z Putinem mszczą się za przekop Mierzei Wiślanej
Sąd pogrążył Bodnara: zatrzymanie posła Romanowskiego było nielegalne. Parlamentarzysta zażąda 200 tys. zł