Sofia może zawetować unijną decyzję dotyczącą wprowadzenia sankcji na import czarnego złota z Moskwy - poinformowała telewizja Nowa, powołując się na bułgarskie źródła w Brukseli. Władze obawiają się wyższych kosztów sprowadzanego surowca z innych kierunków oraz wzrostu inflacji.
Wicepremier Asen Wasilew powiedział w opublikowanym w środę wywiadzie dla tygodnika finansowego "Kapitał", że jeżeli Komisja Europejska przewiduje wyjątki od planowanego unijnego zakazu importu rosyjskiej ropy, to Bułgaria chciałaby zostać wyłączona z ewentualnego embargo. Według źródeł unijnych Węgry, Słowacja i Czechy mogą otrzymać taką zgodę, jednak Sofii jej odmówiono.
W Bułgarii znajduje się największy na Bałkanach kombinat petrochemiczny Neftochim Łukoił, który połowę swojej produkcji opiera na ropie importowanej z Rosji.
Dyrektor kombinatu Krasimir Pyrwanow powiedział portalowi Mediapool, że jeżeli unijna propozycja w sprawie embargo zostanie zatwierdzona w oryginalnej wersji, to Neftochim Łukoil będzie musiał wstrzymać produkcję. Jeżeli embargo na rosyjską ropę będzie częściowe i zakłady będą musiały jedynie zmniejszyć import, to będą mogły kontynuować pracę.
Zawieszenie produkcji w rafinerii oznaczałoby konieczność importowania gotowych produktów naftowych, co znacznie podwyższyłoby ich cenę, a to z kolei napędzałoby inflację.
Przypomnijmy, w końcu kwietnia Rosja wstrzymała dostawy gazu dla Bułgarii. W tym samym czasie błękitne paliwo przestało płynąć gazociągiem jamalskim także do Polski.