- Rosyjski Gazprom mógłby zwiększyć wielkość dostaw. Ale lider rynku nie robi tego, mimo że ceny osiągnęły niedawno 13-letni rekord. Rośnie więc zagrożenie, że Europa wejdzie w kolejną zimę bez wystarczających rezerw gazu — informuje Deutsche Welle.
- Wygląda na to, że Gazprom nie tylko dokonuje optymalizacji cen i ilości, ale raczej wywiera presję, aby zapewnić zakończenie budowy gazociągu Nord Stream 2 - zauważa w raporcie o rynku gazu Joachim Endress, szef berlińskiej firmy doradczej Ganexo.
W efekcie dwa najważniejsze europejskie magazyny Gazpromu, jeden w Rehden w Niemczech, największy w Unii Europejskiej, oraz drugi w Haidach w Austrii, były praktycznie puste na początku lata, a ich uzupełnianie dopiero rozpoczęto.
Sytuacja domaga się interpretacji politycznej
- To jest zupełnie nietypowe dla Gazpromu i woła o polityczną interpretację — powiedział z kolei niezależny ekspert ds. rynku gazu, Heiko Lohmann.
W tym momencie z Rosji napływa do Europy zdecydowanie mniej gazu niż w latach poprzednich. Powołując się na wcześniejsze kontrakty, w latach 2021-2024 tranzyt surowca wyniesie 40 mld metrów sześciennych rocznie. To o 25 mld mniej niż w ubiegłym roku.
Podczas negocjacji umowy Rosjanie zakładali szybkie ukończenie Nord Stream 2. Między innymi przez sankcje nałożone przez USA inwestycja zwolniła. Ponadto Gazprom nie zamierza zwiększyć dostaw, a dodatkowo rozpoczęła się jeszcze praca konserwacyjna Nord Stream 1 i rurociągu jamalskiego.
Na jesieni Europa może mieć problemy z gazem
- Wniosek jest taki, że gdzieś jesienią, być może we wrześniu, rosyjska spółka postawi Europejczyków przed wyborem: albo szybko wydacie pozwolenie na eksploatację gazociągu Nord Stream 2 o przepustowości 55 mld metrów sześciennych, albo będziecie mieli duże problemy z dostawami gazu w nadchodzącej zimie — podkreśla Deutsche Welle.