Sprawa Jamesa Comeya, byłego już szefa FBI, okazała się jednym z najczęściej omawianych tematów w Waszyngtonie. W kolejnych dniach na jaw wychodzą nowe szczegóły dotyczące tej sprawy. Pojawiają się sugestie zemsty służb na prezydencie – pisze w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie" Wiktor Młynarz.
Wiele kontrowersji wywołała wicerzeczniczka Białego Domu Sarah Huckabee Sanders. W czwartek w wywiadzie dla telewizji MSNBC zasugerowała, że Donald Trump chciał zwolnić Comeya już w poniedziałek, przed spotkaniem z prokuratorem generalnym Jeffem Sessionsem i jego zastępcą Rodem Rosensteinem. Jej wypowiedź zaprzecza oficjalnemu stanowisku Białego Domu, którego rzecznik prasowy Sean Spicer, a także wielu ludzi z otoczenia prezydenta twierdzą, że pomysł dymisji Comeya wyszedł właśnie od Rosensteina. Sanders podpytywana przez dziennikarzy stwierdziła, że Rosenstein rozmawiał o tym z Trumpem już wcześniej. Sam Trump ostatecznie przyznał na antenie NBC, że niezależnie od opinii Rosensteina zamierzał zwolnić Comeya.
Jednak anonimowe źródła w Białym Domu ujawniły portalowi Politico, że prawdziwym powodem dymisji Comeya było coś innego. Trump był zawiedziony tym, że śledztwo ws. ingerencji Rosjan w amerykańskie wybory prezydenckie trwa tak długo i nie przynosi efektów. Według prezydenta sam fakt, że takie śledztwo jest prowadzone, daje pretekst do ataków na niego, więc lepiej by było, aby jak najszybciej znalazło swój finał. Trump miał być również zawiedziony tym, że FBI nie chciało się zająć m.in. sprawą inwigilacji nowej administracji przez ludzi byłego prezydenta Baracka Obamy.
Sprawa dymisji Comeya będzie zbadana przez kongresową komisję nadzoru. Wiele wskazuje również na to, że zainteresuje się nią senacka komisja ds. wywiadu. Rosenstein spotkał się z jej przedstawicielami w czwartek. Spotkanie to było zaplanowane od dawna, jednak nieoficjalnie wiadomo, że dymisja Comeya stała się jego głównym tematem. Mówi się również, że Rosenstein – który ma być zły na Biały Dom za zrzucenie na niego winy za całą sprawę – szuka porozumienia z politykami Demokratów.
Sam Comey w liście pożegnalnym stwierdził, że głęboko wierzy w prawo prezydenta do zażądania dymisji szefa FBI i nie zamierza się rozwodzić nad tą decyzją. Jednak Andrew McCabe, który pełni funkcję dyrektora FBI do czasu znalezienia następcy, był bardziej tajemniczy. Zeznając przed senacką komisją ds. wywiadu, stwierdził, że Comey nie tylko nie utracił zaufania szeregowych agentów, ale nadal się nim cieszy. Wiele osób interpretuje te słowa jako zapowiedź potencjalnej zemsty na Trumpie.