W Paryżu sobotni pochód, w którym według policji szło około 5 tys. osób, zahamowano już po kilkuset metrach, gdy grupy zamaskowanych chuliganów, zwane we Francji "czarnym blokiem" zaczęły rozbijać witryny sklepów i banków oraz podpalać samochody.
Początkowo policjanci próbowali odłączyć „czarny blok”, który sformował się w grupę na czele pochodu. Chuligani, którym udało się wejść w środek manifestacji, zaczęli natychmiast niszczyć wiaty przystankowe, wybijać szyby agencji nieruchomości i banków.
Policja użyła gazu łzawiącego
Maski, kaptury lub w integralne kaski motocyklowe utrudniały policji zidentyfikowanie napastników.
Spokojni manifestanci, którzy nie mogli kontynuować pochodu, próbowali się wycofywać. Niektórzy w popłochu uciekali przed gazem, szukali schronienia w pobliskim bloku, przeskakując przez parkan oddzielający go od ulicy.
Części demonstrantów udało się dojść do placu Republiki, który miał być miejscem rozwiązania manifestacji. O godzinie 19 starcia wciąż trwały.
Manifestacje, podczas których systematycznie dochodzi do ataków „czarnych bloków”, doprowadzają paryżan do rozpaczy, a przede wszystkim handlowców, którzy po złagodzeniu lockdownu niedawno otworzyli sklepy.
Zadymiarzy eksperci nazywają „zawodowcami do walki z policją” i sugerują, że niektórzy przybywają specjalnie na gościnne występy z Belgii i Niemiec. Zdaniem specjalistów, a wśród nich historyka ruchów społecznych Sylvaina Boulouque’a, nie są to tylko lewaccy anarchiści lub młodzież z tzw. „trudnych przedmieść”, zamieszkałych przez imigrantów z Afryki, ale wszelkiego rodzaju szumowiny, pragnące się wyżyć.
Tolerancja wybryków chuliganów
Według Danielle Simonet, deputowanej skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej, władze tolerują te wybryki, aby mieć argumenty za ograniczeniem swobody manifestowania.
Tydzień wcześniej, gdy doszło do podobnych zajść pod koniec manifestacji, związkowcy policyjni wyrażali żal, że prawo francuskie nie pozwala na wyłapywanie „czarnych bloków” przed manifestacją. Ich zdaniem, agresywnym kibicom, zakazuje się wstępu na stadion, lecz nie wolno zabronić chuliganom udziału w demonstracjach.
Protesty powodowane są przez artykuł 24 ustawy o „globalnym bezpieczeństwie”, uchwalonej niedawno w pierwszym czytaniu przez Zgromadzenie Narodowe. Celem tego artykułu miała być lepsza ochrona sił porządkowych w wypadku rozpowszechniania zdjęć i nagrań.
Proponowany przepis ustawy przewiduje karę do roku więzienia i 45 tys. euro grzywny za "publikację twarzy lub cechy umożliwiającej identyfikację" funkcjonariusza policji w celu wyrządzenia mu szkody.
Artykuł uznany jednak został za „zabójczy dla wolności”, gdyż uniemożliwi filmowanie policjantów podczas interwencji. Wobec protestów, większość parlamentarna zapowiedziała zmodyfikowanie tego zapisu, po powrocie ustawy z Senatu. Dla komentatorów nie ulega wątpliwości, że oznacza to jego porzucenie.