Rządzący na Węgrzech konserwatywny Fidesz może wystąpić z Europejskiej Partii Ludowej (EPL), jeśli nie zostanie zatrzymane skręcanie tej grupy ku lewicy – oświadczył w piątek premier Węgier Viktor Orban w Radiu Kossuth.
– Zaczął się skręt w kierunku lewicy. Pytanie, czy nowe kierownictwo będzie potrafiło go zatrzymać. Jeśli to się uda, czeka nas wspólna przyszłość, ale jeśli nie, to będziemy musieli zbudować nową wspólnotę polityczną – oznajmił Orban.
Tarcia między EPL i Fideszem trwają już od jakiegoś czasu. W marcu członkostwo Fideszu w EPL zostało zawieszone w związku m.in. z kampanią plakatową rządu węgierskiego, w której w szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker został przedstawiany wraz z amerykańskim finansistą George'em Sorosem jako czarny charakter chcący sprowadzić do Europy miliony imigrantów.
Fidesz nie został zaproszony także na kongres EPL w Zagrzebiu, na którym na wybrano nowego szefa grupy, którym został Donald Tusk.
EPL wyznaczyła też tzw. grupę mędrców, którzy mają przedstawić rekomendacje co do dalszego postępowania z Fideszem.
– Nasze członkostwo utrzymujemy w zawieszeniu – powiedział w piątek Orban. – Czekamy, aż w EPL wyklarują się poglądy i plany, i wtedy podejmiemy decyzję – dodał.
W swym przemówieniu w Zagrzebiu Tusk nie wymienił Fideszu z nazwy:
– To jest istota naszej wewnętrznej debaty w Europejskiej Partii Ludowej. Chciałbym, abyśmy zakończyli ją jak najszybciej z oczywistym wnioskiem: nie poświęcimy wartości takich jak swobody obywatelskie, praworządność i przyzwoitość w życiu publicznym na ołtarzu bezpieczeństwa i porządku, ponieważ po prostu nie ma takiej potrzeby, ponieważ to się nawzajem nie wyklucza. Jeśli ktoś nie może tego zaakceptować, de facto stawia się poza naszą rodziną – powiedział Tusk. Słowa te na Węgrzech zostały odebrane jako aluzja do Fideszu.