Kilka dni temu na jaw wyszła sprawa pomijania konserwatywnych treści w dziale "Trending" na największym portalu społecznościowym na świecie. Byli pracownicy Facebooka podzielili się z portalem Gizmodo informacją, że mieli nakaz, aby nie wrzucać do działu, treści o charakterze konserwatywnym. Założyciel oraz właściciel firmy – Mark Zuckerberg w poście na swoim profilu skomentował zajście.
Z wielu stron pojawiły się głosy, że Facebook po prostu cenzuruje treści, które są zamieszczane na stronie. Anonimowy pracownik podzielił się rewelacjami z anglojęzycznym portalem Gizmodo. Przekonywał, że Facebook stworzył specjalną czarną listę informacji związanych z prawicą, które będzie pomijał. Rozgorzała dyskusja o tym, czy liderzy w branży mediów społecznościowych tj. Twitter czy Facebook celowo promują wiadomości o charakterze lewicowo-liberalnym.
Na zarzuty odpowiedział twórca Facebooka Mark Zuckerberg, który oświadczył, że informacje podawane przez byłych pracowników są nieprawdziwe, ale dodał, że przeprowadzi w swojej firmie dochodzenie. "Wierzymy, że świat jest lepszy, gdy ludzi o różnych poglądach i pochodzeniu mogą dzielić się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami. Właśnie to sprawia, że media społecznościowe są wyjątkowe. W naszej globalnej społeczności każdy może dzielić się czym chce – od uroczych zdjęć matki z dzieckiem do intelektualnych analiz życia politycznego" – czytamy we wpisie. Na koniec miliarder dodał, że zamierza w najbliższych tygodniach zorganizować debatę z udziałem ludzi "reprezentujących wszystkie polityczne opcje".
CZYTAJ RÓWNIEŻ
Byli pracownicy oskarżają Facebooka o blokowanie konserwatywnych treści