Dr Karolczak: Gros przybyszów z Afryki Północnej to nie uchodźcy - to emigranci zarobkowi
- Gros nazywanych uchodźcami napływa z południa, z Afryki. Tam są konfliktowe sytuacje, ale to nie są uchodźcy. To mówiąc łagodnie, emigranci zarobkowi. Tam źle im się dzieje i szukają lepszego życia w Europie. Widzą, jak zasobna jest Europa, więc dlaczego nie mieliby z tego skorzystać - powiedział w Telewizji Republika dr Krzysztof Karolczak z Ośrodka Analiz Politologicznych UW. Wraz z nim temat uchodźców poruszał dr Rafał Brzeski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
- Mówiąc o uchodźcach przyjęliśmy złą terminologię. To nie uchodźcy, popatrzmy na skład przyjeżdżających do Europy – to są dezerterzy. Oni uciekli. Oni powinni walczyć o swoje rodziny, rodziców, dziadków, dzieci, a oni zostawili kobiety i dzieci. Prawdziwymi uchodźcami są właśnie kobiety i dzieci – nie ma ich wśród tych napływających zbyt wiele. Albo więc są to dezerterzy, albo ludzie specjalnie wysłani, by zrobić w Europie noc świętego Bartłomieja – powiedział dr Rafał Brzeski.
- Gros nazywanych uchodźcami napływa z południa, z Afryki. Tam są konfliktowe sytuacje, ale to nie są uchodźcy. To mówiąc łagodnie, emigranci zarobkowi. Tam źle im się dzieje i szukają lepszego życia w Europie. Widzą, jak zasobna jest Europa, więc dlaczego nie mieliby z tego skorzystać – zauważył dr Krzysztof Karolczak z Ośrodka Analiz Politologicznych UW. - To są często mieszkańcy byłych kolonii i ich językiem matczynym jest oprócz plemiennego albo francuski albo angielski, stąd nie mają barier komunikacyjnych przybywając do byłych metropolii – dodał.
- Ja pamiętam lata 60., gdy zaczęło się to w Wielkiej Brytanii. Wówczas Brytyjczycy mieli pewne poczucie nieczystego sumienia. Teraz to nawet nie jest emigracja zarobkowa, oni tu przyjeżdżają nie zarobić, a dostać, bo im się należy – podkreślił dr Brzeski.
- Powiedziano im, że im się należy, bo pochodzą z byłych kolonii, że te metropolie są im coś winne. Nie im samym, ale społeczności, w której żyją, a żyje się tam często w niedostatku. W Polsce nie ma takiej świadomości. Nigeria przykładowo jest dużym państwem i bogatym, to nie jest państwo biedne, ale ciągle dochodzi tam do konfliktów wewnętrznych, ofiar jest porównywalnie dużo jak na Bliskim Wschodzie, gdzie mamy do czynienia z otwartym konfliktem – powiedział dr Karolczak.