Delegaci trwającego w Charkowie zjazdu deputowanych wszystkich szczebli z południowo-wschodnich regionów Ukrainy ogłosili, że gotowi są do przejęcia odpowiedzialności za pełnię władzy na tej części terytorium Ukrainy.
Wcześniej parlament w Kijowie przyjął, odnosząc się do zjazdu, uchwałę potępiającą przejawy separatyzmu oraz próby naruszenia integralności terytorialnej państwa.
"My, organy samorządów lokalnych wszystkich szczebli, parlament Autonomicznej Republiki Krym i rada miejska Sewastopola postanowiliśmy wziąć odpowiedzialność za zapewnienie porządku konstytucyjnego i praw obywateli na naszym terytorium" – głosi uchwała przyjęta w Charkowie.
Zjazd uznał, że wydarzenia ostatnich dni w Kijowie doprowadziły do paraliżu władz państwa i destabilizacji sytuacji. "Rada Najwyższa Ukrainy pracuje w warunkach terroru, gróźb i zabójstw" – napisali delegaci o odbywającym się w ukraińskiej stolicy posiedzeniu parlamentu, który podejmuje decyzje, mające zapewnić normalne funkcjonowanie państwa.
Charkowski zjazd ocenił, że decyzje Rady Najwyższej są "wątpliwe" z prawnego punktu widzenia. Według obecnych na miejscu mediów delegaci skandowali podczas obrad "Rosja, Rosja!", a znany z prorosyjskich poglądów deputowany Partii Regionów Wadym Kołesniczenko wykrzykiwał: "Za przyjaźń z Rosją! Gospodarczą! Duchową! Wyznaniową!".
W zjeździe uczestniczył jako delegat m.in. szef komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Aleksiej Puszkow. Miał na nim być także prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz, jednak się tam nie pojawił. Miejsce pobytu szefa państwa wciąż pozostaje nieznane.