Czy toczy się cicha wojna z rolnictwem? Czy unijna polityka rolna jest zakładnikiem ideologii klimatycznej i grozi nam wzrost cen żywności?
Dzisiejsza polityka rolna ma służyć przede wszystkim interesom środowiskowym i klimatycznym, a dopiero w drugiej kolejności bezpieczeństwu żywnościowemu; prowadzi to do sytuacji, w której nie opłaca się być rolnikiem - diagnozuje najnowszy raport brukselskiego think tanku MCC Brussels pt. "Cicha wojna z rolnictwem".
Autor ekspertyzy, Richard Schenk, relacjonuje, jak w ciągu dziesięcioleci zmieniały się priorytety unijnej polityki rolnej.
"W pierwszej fazie jej istnienia bezpieczeństwo żywnościowe i przystępne ceny były głównymi celami polityki UE. Tak rozumiana, pozwalała ona rolnikom uzyskiwać odpowiednie dochody w zamian za wyżywienie Europy i świata" - przypomina raport.
"Dzisiejsza europejska polityka rolna jest prawie nierozpoznawalna jako taka. Ma ona służyć przede wszystkim interesom środowiskowym i klimatycznym, a dopiero w drugiej kolejności bezpieczeństwu żywnościowemu. Cel tej nowej transformacji jest prosty: radykalnie zmniejszyć ilość rolnictwa w całej UE i zastąpić je systemami handlu uprawnieniami do emisji. Wysoce intensywne rolnictwo w Europie wytwarza produkty rolne przy najniższym możliwym wykorzystaniu zasobów i emisji szkodliwych dla środowiska. Przeniesienie produkcji rolnej z Europy do innych regionów świata byłoby sprzeczne nie tylko z naszymi własnymi celami klimatycznymi, ale także z naszą niezależnością" - ostrzega ekspert MCC.
Jak zauważa, w wielu przypadkach interwencje rządowe, spowodowane wdrażaniem regulacji unijnych, już doprowadziły do nieopłacalności rolniczego modelu biznesowego.
"W Holandii i Flandrii hodowla zwierząt stała się polem bitwy między ekologami a rolnikami. W innych przypadkach, formy rolnictwa praktykowane przez stulecia są zagrożone utratą rentowności przez nowe regulacje europejskie, tak jak ma to miejsce w Finlandii, gdzie przemysł leśny jest zagrożony podporządkowaniem się polityce łagodzenia zmian klimatycznych. W całej Europie istnieje ryzyko, że całe branże staną się nieopłacalne" - wylicza Richard Schenk.
Jak ocenia, "życzeniowe myślenie technokratyczne" osiągnęło swoje polityczne granice, ponieważ rolnicy i społeczności wiejskie zaczęły się buntować przeciwko narzucanym regulacjom.
"Holenderscy i flamandzcy rolnicy zademonstrowali swój potencjał do obalenia istniejących rządów i wygrywania wyborów. Przypadek Finlandii z kolei pokazuje, że państwa członkowskie zaczęły wyciągać wnioski z doświadczeń takich jak holenderskie. Zamiast czekać, aż zbyt ambitne polityki środowiskowe wejdą w życie, zaczęto z nimi walczyć na szczeblu europejskim. (...) Chociaż sama Finlandia nie mogła powstrzymać rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych (NRL), to osłabiła wiele zapisów, które uniemożliwiłyby utrzymywanie się z leśnictwa wielu fińskim rodzinom" - podkreśla Schenk, przewidując, że narastające problemy rolników w kolejnych państwach członkowskich spowodowane wdrażaniem ideologii klimatycznej w rolnictwie, mogą odwrócić negatywny trend.
W tym tygodniu Komisja Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) Parlamentu Europejskiego zaakceptowała wynegocjowane wcześniej przez PE i Radę UE porozumienie dotyczące rozporządzenia o odbudowie zasobów przyrodniczych (NRL). Jak ostrzegała zasiadająca w ENVI z ramienia PiS europosłanka Anna Zalewska "największe zaniepokojenie budzą skutki proponowanych przepisów dla sektora rolno-spożywczego. Wymogi odtworzenia terenów będących osuszonymi torfowiskami, możliwość ingerencji państwa we własność prywatną; szczegółowe i ambitne cele w zakresie różnorodności biologicznej dla ekosystemów rolniczych i leśnych".
Jak dodała w Polsce realizacja tych przepisów "może doprowadzić do likwidacji lub w najlepszym razie do konieczności przeprofilowania działalności tysięcy gospodarstw rolnych – a w konsekwencji utraty źródła utrzymania wielu rolników i osłabienia konkurencyjności polskiego rolnictwa na wspólnym rynku"