W najbliższy wtorek w Niemczech ukażą się wspomnienia byłej kanclerz RFN. Fragment książki pt. "Freiheit" (Wolność) opublikował magazyn "Die Zeit". Merkel tłumaczy w nim powody dla których w 2008 roku blokowała wejście Ukrainy do NATO.
Znana z uległości wobec kremlowskiego satrapy dawna obywatelka Niemieckiej Republiki Demokratycznej i działaczka komunistycznej młodzieżówki FDJ usiłuje tłumaczyć w książce swój prorosyjski kurs. Brak reakcji na agresywne działania Putina przedstawia jako uzasadnioną obawę przed militarną odpowiedzią Moskwy. Z tego, że do wojny i tak doszło, mimo spolegliwości Merkel wobec Putina, była kanclerz już się nie tłumaczy. Więcej, mimo że Merkel znajduje słowa zrozumienia dla NATO-wskich aspiracji Gruzji i Ukrainy ("Rozumiałam pragnienie krajów Europy Środkowej i Wschodniej, by jak najszybciej stać się członkami NATO, ponieważ chciały być częścią zachodniej wspólnoty po zakończeniu zimnej wojny. Nie było wątpliwości, że Rosja nie mogła zaoferować tym krajom tego, za czym tęskniły: wolności, samostanowienia, dobrobytu") to i tak ostatecznie tłumaczy dawnego oficera KGB z przydziałem do NRD.
"Błędem było pomijanie zdania Putina", podkreśla Merkel. "Rażącym zaniedbaniem było omawianie statusu MAP (Membership Action Plan — planu działań na rzecz członkostwa) dla Ukrainy i Gruzji bez przeanalizowania punktu widzenia Putina" uznała była działaczka "niemieckiego komsomołu".
Była kanclerz uważa także, że "złudzeniem" było zakładanie, iż status MAP "ochroniłby Ukrainę i Gruzję przed agresją Putina, że ten status byłby na tyle odstraszający, że Putin biernie zaakceptowałby rozwój sytuacji".
Ciekawe poglądy ma na bezpieczeństwo europejskie promotorka Donalda Tuska.
Źródło: Business Insider, Republika