Jak donoszą angielskie media, brytyjscy piloci w Iraku dostali pozwolenie na strzelanie do zagrażających im rosyjskich samolotów. Rosja zareagowała natychmiast, tamtejsze ministerstwo obrony wezwało pilnie brytyjskiego attaché, żądając wyjaśnień.
W niedzielnym "Sunday Times" ukazał się artykuł pt.: "RAF gotowy strzelać do rosyjskich samolotów w Syrii", po którym zawrzało w mediach. Według informacji gazety, brytyjskie lotnictwo uzyskało pozwolenie na takie działania, a samoloty wyposażono w tym celu w rakiety ASRAAM przeznaczone do walki powietrznej.
Jak precyzuje dziennik, chodzi o sytuacje, w których operujące w swoim sąsiedztwie samoloty brytyjskie i rosyjskie spotkałyby się w przestrzeni powietrznej nad Syrią lub Irakiem i doszłoby do realnego zagrożenia.
Pierwszą rzeczą, którą zrobi brytyjski pilot, będzie unikanie sytuacji, w których mogłoby dojść do starcia powietrznego. Ale jeżeli zostanie on ostrzelany, lub ma uzasadnione obawy, że zaraz zostanie ostrzelany, ma prawo do samoobrony - podkreślił.
Jak tłumaczy strona rosyjska, takie informacje są niezrozumiałe, ponieważ "wiadomo, że rosyjskie siły powietrzne nie biorą udział w nalotach na terytorium Iraku, zaś brytyjskie siły powietrzne nie bombardują terytorium Syrii". Rosjanie taktują publikację jako "prowokacyjne przecieki".
Brytyjski attaché ds. obrony został wezwany do rosyjskiego Ministerstwa Obrony w celu złożenia wyjaśnień.
– Attaché podczas spotkania wyraził zaniepokojenie brytyjskiego rządu rosyjskimi bombardowaniami w Syrii. Zaniepokojenie to wynika zwłaszcza z atakowania syryjskiej opozycji, używania broni niekierowanej oraz powodowanie licznych ofiar wśród ludności cywilnej – oświadczył rzecznik brytyjskiego Biura Spraw Zagranicznych.