Bilans ofiar śmiertelnych epidemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych zwiększył się w ciągu doby o 1 883 przypadki. Przybyło 32 tys. potwierdzonych przypadków zachorowań. Od początku epidemii zmarło w USA ponad 64,7 tys. osób.
W piątek w Stanach Zjednoczonych odnotowano spadek dziennej liczby zgonów. Poprzednie dobowe dane mówiły o 2053 i 2502 ofiarach śmiertelnych.
W USA przeprowadzono do tej pory ponad 1,1 mln testów na koronawirusa, które miały wynik pozytywny. W ciągu doby przybyło ok. 32 tys. takich przypadków. Od miesiąca liczba ta oscyluje wokół 30 tys. - podaje RMF 24 za PAP.
Epicentrum epidemii pozostaje stan Nowy Jork, gdzie zmarło łącznie 24 039 osób. Bilans ofiar śmiertelnych w New Jersey wzrósł do 7 538, w Michigan do 3 866, a w Massachusetts do 3 716.
Niektóre amerykańskie stany rozpoczynają stopniowe otwieranie gospodarki. Dotyczy to głównie południa kraju. Łącznie do końca tygodnia proces ten rozpocznie się w 31 stanach. W wielu miejscach odbywają się protesty wzywające do stopniowego odmrażania gospodarki. W czwartek uzbrojeni manifestujący weszli do parlamentu Michigan w Lansing.
- Rozwój epidemii w USA mogły zatrzymać wcześniejsze ograniczenia podróży z Europy - stwierdziła w piątkowej rozmowie z agencją Associated Press wiceszefowa Centrum ds. Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) Anne Schuchat. Jej zdaniem podróżowanie z Europy, gdy trwała tam epidemia, znacznie przyspieszyło rozprzestrzenianie się wirusa w Stanach Zjednoczonych.