Prezydent Joe Biden uczestniczył wczoraj w przedwyborczym wiecu w Detroit, podczas którego zapewnił, że... nie zamierza zaniechać potyczki o drugą kadencję w Białym Domu. Ostrzegł jednocześnie, że Donald Trump stanowi poważne zagrożenie, donoszą amerykańskie media.
"Biorę udział w wyścigu i zwyciężymy. (…) Najwyższy czas, abyśmy przestali traktować politykę jak rozrywkę lub reality show", powiedział prezydent Joe Biden na wiecu w Detroit. Miasto znane jest jako "Motor City" ze względu na zlokalizowane tam zakłady samochodowe jak Ford, General Motors i Chrysler.
Zgromadzeni na wiecu w Detroit zwolennicy urzędującego prezydenta wznosili transparenty z napisami „Motown is Joetown” i skandowali „Nie odchodź”.
Podczas wystąpienia prezydent Biden skrytykował republikański "prawicowy Projekt 2025", twierdząc, że jest to "największy atak na nasz system rządów i naszą wolność osobistą, jaki kiedykolwiek zaproponowano w historii tego kraju", prowadzony i opłacany przez ludzi Donalda Trumpa.
NBS News wyjaśnia, że Projekt 2025 to 900-stronicowy polityczny plan działania opracowany przez zwolenników Trumpa i byłych urzędników administracji, w tym Paula Dansa i Spencera Chretiena.
Realizacja tego planu doprowadziłaby do zmian kadrowych w obecnej administracji rządowej i zastąpienia obecnych pracowników federalnych ludźmi lojalnymi wobec wizji Trumpa, a także radykalnie zmieniłaby kodeks podatkowy i wprowadziła ograniczenia dotyczące aborcji. Projektem tym kieruje Heritage Foundation a wspierają go dziesiątki grup konserwatywnych - zauważa NBS News.
Według NBC News podczas wiecu część zwolenników Bidena wyrażała frustrację w powodu prób wyeliminowania urzędującego prezydenta z wyścigu wyborczego przez niektórych Demokratów. Ich zdaniem osłabia to partię i działa na rzecz jego politycznego oponenta Donalda Trumpa.
Tych którzy chcą odejścia Bidena skrytykował m.in. zastępca gubernatora stanu Michigan Garlin Gilchrist."Niektórzy ludzie zbyt dobrze się bawią, występując w telewizji i opowiadając bzdury o naszym prezydencie" – zauważył. W piątek dwóch prominentnych Demokratów – członek Izby Reprezentantów James Clyburn i gubernator Kalifornii Gavin Newsom – oświadczyło, że Biden powinien pozostać w rozgrywce o Biały Dom.
Rzecznik kampanii wyborczej Bidena Michael Tyler oszacował, że podczas czwartkowej wieczornej konferencji prasowej Bidena darowizny na fundusz wyborczy urzędującego prezydenta "eksplodowały", osiągając siedmiokrotnie większy poziom niż zwykle.
Z sondażu NPR/PBS opublikowanego w piątek wynika, że Biden prowadzi z Trumpem w stosunku 50 do 48 proc., co stanowi niewielki wzrost w porównaniu z ankietą przeprowadzoną przed debatą kandydatów na prezydenta 27 czerwca. Reuters zwraca jednak uwagę, że od tego czasu co najmniej 19 demokratycznych ustawodawców wezwało, aby Biden ustąpił. Demokraci mogliby wybrać wówczas innego kandydata.
Niektórzy analitycy zwracają uwagę, że Biden traci pozycję w kilku "wahających się stanach", które zadecydują o wyniku listopadowych wyborów. "Jeśli obecne tendencje się utrzymają, Trump może odnieść jedno z najbardziej decydujących zwycięstw prezydenckich od 2008 roku" – przewidywał w "New York Times" demokratyczny strateg Doug Sosnik.