Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki zapowiedziała w piątek, że afgańscy tłumacze i inni, którzy pomagali siłom USA w tym kraju, zostaną przeniesieni do krajów trzecich na czas rozpatrywania ich wiz do USA. Ich liczbę szacuje się na ok. 18 tys.
Psaki odniosła się do kwestii podczas piątkowej konferencji prasowej, jednak nie podała szczegółów. Zapewniła jednocześnie, że proces wycofywania wojsk USA z Afganistanu zakończy się zgodnie z planem, do września br.
Los afgańskich współpracowników sił USA, narażonych na odwet ze strony talibów, jest jednym z problemów związanych z wycofywaniem się Amerykanów z Afganistanu. Prezydent Joe Biden, przedstawiciele dyplomacji i Pentagonu wielokrotnie zapewniali w ostatnich dniach, że Ameryka "nie zostawi ich samych". Jednak szybkie tempo wycofywania żołnierzy, połączone z postępującymi sukcesami militarnymi talibów, wywołało wątpliwości co do tych deklaracji, zwłaszcza w związku z długim, wielomiesięcznym czasem rozpatrywania specjalnych wiz dla Afgańczyków.
Rozwiązaniem tego problemu miałoby być zapewnienie schronienia na ten czas w państwach trzecich. Jak podał w piątek CNN, Waszyngton prowadzi w tej sprawie rozmowy z państwami Azji Środkowej, Tadżykistanem, Kazachstanem i Uzbekistanem.
Problem dotyczy ok. 18 tys. Afgańczyków, z czego priorytetem objęta jest połowa z nich, którzy najwcześniej złożyli dokumenty. Ostatecznie jednak liczba wiz może wzrosnąć do 50 tys., bo prawo do imigracji otrzymają też rodziny tłumaczy.
Według "New York Times", od 2014 r. ok. 300 Afgańczyków, którzy pomagali wojskom USA, zostało zamordowanych przez islamistów. Obawy o ich los wiążą się z szerszymi obawami o los kraju po wycofaniu wojsk w obliczu kolejnych podbojów Talibów. Według oceny amerykańskiego wywiadu, afgański rząd może upaść w ciągu pół roku po opuszczeniu kraju przez żołnierzy USA. Z kolei dowodzący amerykańskim kontyngentem gen. Scott Miller ostrzegł, że kraj może pogrążyć się w jeszcze krwawszej wojnie domowej niż do tej pory.