Niemieckie firmy zmiotą konkurencję! Rządy UE przerażone

Bruksela i stolice państw członkowskich Unii Europejskiej wyrażają zaniepokojenie w związku z ogłoszonymi przez Niemcy planami znaczącego zwiększenia wydatków. Według doniesień POLITICO, rządy obawiają się, że te kroki mogą zakłócić jednolity rynek i zapewnić niemieckim firmom nieuczciwą przewagę konkurencyjną.
Decyzja niemieckiego parlamentu o wyłączeniu inwestycji w obronność przekraczających 1% PKB z rygorystycznych zasad wydatkowych, a także utworzenie funduszu w wysokości 500 miliardów euro na infrastrukturę i zieloną energię, budzi kontrowersje. Choć europejscy sojusznicy Niemiec generalnie z zadowoleniem przyjęli oczekiwane poluzowanie polityki fiskalnej przez Berlin, narasta poczucie niepokoju co do potencjalnego wpływu tych działań w momencie, gdy gospodarki wciąż zmagają się z konsekwencjami pandemii COVID-19, konfliktu na Ukrainie oraz groźby wojny handlowej z USA.
Temat nie został oficjalnie poruszony na szczycie liderów UE w Brukseli, gdzie domniemany przyszły kanclerz Niemiec, Friedrich Merz, nie był obecny, a urzędujący kanclerz Olaf Scholz reprezentował kraj. Jednak problem już daje się we znaki w całej Wspólnocie i w Komisji Europejskiej. Dyplomaci z różnych krajów wyrażają zaniepokojenie, szczególnie w perspektywie regulacji dotyczących pomocy państwa.
Dodatkowe wydatki, które w ciągu następnej dekady mają sięgnąć 1 biliona euro (głównie na obronność, infrastrukturę i zieloną energię), zmniejszą presję na niemiecki budżet. To z kolei umożliwi większe inwestycje w innych obszarach, w tym w subsydia dla przemysłu. To właśnie stwarza ryzyko postawienia niemieckich firm w uprzywilejowanej pozycji w stosunku do konkurentów z innych krajów UE.
Francja, wraz z Włochami i Hiszpanią, apeluje do UE o nowe pomysły na złagodzenie potencjalnych "zakłóceń" jednolitego rynku, takie jak wspólne pożyczki wszystkich państw członkowskich. Niemcy jednak odrzucają te propozycje.
Wstępne porozumienie koalicyjne bloku CDU/CSU Merza i socjaldemokratów wskazuje, że dodatkowe środki mają być wykorzystane na finansowanie dotacji dla "energochłonnych sektorów", a także wprowadzenie "stałego limitu opłat sieciowych". Planowane jest również wsparcie państwowe dla wzmocnienia "strategicznych gałęzi przemysłu" i przyciągnięcia inwestycji zagranicznych, na przykład w sektorze półprzewodników, produkcji baterii, wodoru i farmaceutyków.
Obawy dotyczą tego, że Berlin będzie przeznaczał miliardy euro na przyciąganie nowych fabryk chipów lub baterii, albo na obniżenie kosztów energii dla niemieckich firm, podczas gdy inne kraje UE nie mogą sobie pozwolić na tak hojne dotacje państwowe. Podobna reakcja miała miejsce w 2022 roku, gdy kanclerz Scholz wprowadził program o wartości 200 miliardów euro mający na celu obniżenie cen energii w Niemczech.
Szwedzka minister ds. europejskich, Jessica Rosencrantz, wyraziła poparcie dla zwiększenia wydatków na obronność przez Niemcy, ale jednocześnie podkreśliła, że w kwestii pomocy państwa obowiązują jasne zasady.
Zwiększone wydatki przez Niemcy wywołują napięcia w Europie, zwłaszcza że Berlin próbuje jednocześnie złagodzić rygorystyczne zasady wydatkowe UE, których wcześniej sam wymagał. Niemieccy urzędnicy starają się bagatelizować obawy związane z jednolitym rynkiem, argumentując, że decyzja o zwiększonych wydatkach została powszechnie dobrze przyjęta, w tym przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Źródło: Republika
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X