Władze francuskiego Calais zakazały antyimigranckiego protestu, który miał dzisiaj przejść ulicami miasta. Jako tłumaczenie podano obawę przed starciami z policją i imigrantami. Na ulicach pojawiły się dodatkowe jednostki szturmowe policji – podaje rmf24.pl.
Zakaz spotkał się z oburzeniem organizatorów protestu, traktują oni taki gest, jako próbę "zakneblowania" ich głosu. Decyzja władz nie powstrzymała ich jednak przed protestem przeciwko rosnącej w tym mieście przestępczości. Ich głównym postulatem jest likwidacja obozowiska dla tysięcy imigrantów, który lokalni nazywają "Nową Dżunglą".
Protestujący mają wsparcie francuskiego Frontu Narodowego, którego szefowa Marine Le Pen utrzymuje, że imigranci przejęli kontrolę nad miastem i doprowadzają do tego, że rodowici mieszkańcy Calais boją się wychodzić ze swoich domów.
Francuska policja przestrzega, że imigranci stają się coraz bardziej agresywni. Jak przytacza rmf24.pl, "obrzucają kamieniami i przewracają na ziemię ochroniarzy, dochodzi coraz częściej do starć z policją".
W piątek w nocy doszło tam do szturmu na tunel pod Kanałem La Mache, łączącym Francję w Wielką Brytanią, podczas którego rannych zostało w sumie dziesięć osób. CZYTAJ WIĘCEJ...
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Calais nie radzi sobie z imigrantami. Francuzi chcą odesłać ich do Wielkiej Brytanii
Mocne słowa premierów Wielkiej Brytanii i Francji o imigrantach w Calais