Co najmniej 3 osoby zginęły, a ponad 88 zostało rannych w poniedziałek w Sudanie w protestach przeciwko wojskowemu zamachowi stanu - poinformował Komitet Lekarzy Sudańskich. W poniedziałek sudańskie wojsko ogłosiło wprowadzenie stanu wyjątkowego i zatrzymało premiera i kilku ministrów.
Zachowujące lojalność wobec Hamdoka ministerstwo informacji przekazało, że wojsko otworzyło ogień do protestujących przed kwaterą główną armii manifestantów.
W protestach uczestniczy wielu młodych ludzi, na ulicach Chartumu powstały barykady, do manifestacji doszło też w leżącym naprzeciwko stolicy, po drugiej stronie Nilu Omdurmanie - relacjonuje agencja Reutera.
Lider puczu gen. Abdel Fattah al-Burhan w emitowanym w telewizji przemówieniu ogłosił rozwiązanie cywilno-wojskowej Suwerennej Rady oraz kierowanego przez Hamdoka rządu.
Jak przekazało ministerstwo informacji, Hamdok został zatrzymany przez wojsko i przewieziony w nieznane miejsce po tym, gdy odmówił poparcia przewrotu. Aresztowano też kilku ministrów i cywilnych członków Suwerennej Rady.
Burhan ogłosił w kraju stan wyjątkowy, ale zobowiązał się do zakończenia demokratycznej transformacji Sudanu zapoczątkowanej obaleniem w 2019 roku rządzącego przez trzy dekady gen. Omara el-Baszira.
Stanowiącą kolegialny organ głowy państwa Suwerenną Radą kierował do tej pory gen. Burhan, ale za niecały miesiąc miał go zastąpić cywilny członek tego zgromadzenia. Zasiadający w Radzie cywile oraz wojskowi wielokrotnie spierali się o tempo demokratycznej transformacji Sudanu oraz kwestię przekazania Baszira Międzynarodowemu Trybunałowi Karnemu, który oskarża go ludobójstwo i zbrodnie wojenne.
Zaniepokojenie rozwojem sytuacji w Sudanie wyraziły m.in. ONZ, Liga Państw Arabskich i Unia Afrykańska. Unia Europejska i USA zaapelowały o zaprzestanie przemocy, powrót do przerwanego procesu demokratycznej transformacji i uwolnienie zatrzymanych przedstawicieli rządu.