W przedostatniej kolejce Champions League, piłkarze Manchesteru City szukali rewanżu za porażkę w pierwszym meczu z Juventusem. Po raz drugi musieli uznać wyższość aktualnego Mistrza Serie A.
Juventus Turyn po kapitalnym zeszłorocznym sezonie, kiedy zdobył potrójną koronę (Scudetto, Puchar Włoch i Superpuchar) oraz dotarł do finału Ligi Mistrzów, zanotował kiepski start w rozgrywkach Serie A. Po stracie kluczowych zawodników Pirlo, Vidala oraz Teveza drużyna z Turynu nie zachwycała. Jednakże w Champions League podopieczni Massimiliano Allegriego od samego początku prezentują wysoki poziom. Dla fanów Juventusu pierwsze zwycięstwo z Manchesterem City było bardzo miłą niespodzianką. Jednakże po zwycięstwie z Sevillą i serią remisów w starciu z Borussią M'gladbach, Juventus do zapewnienia sobie awansu potrzebował kolejnego zwycięstwa nad podopiecznymi Manuela Pellegriniego. Drużyna z Manchestru już w czwartej kolejce zapewniła sobie awans do najlepszej 16.
Starcie na Juventus Stadium, wypełnionym do ostatniego miejsca, zapowiadało się na najciekawsze spotkanie wczorajszego wieczoru w Lidze Mistrzów. Finalnie Juventus wygrał 1:0 po bramce wracającego po kontuzji Mario Mandžukicia. Manchester grał bezbarwnie, bez dobrego pomysłu na rozmontowanie świetnej defensywy Juventusu. Charakterystyczne ustawienie z trzema obrońcami na razie świetnie się sprawdza, gdyż Buffon w tegorocznej edycji Champions League nie był jeszcze zmuszony do wyjmowania piłki z siatki. Pojedyncze zrywy Manchesteru, których impulsem był Yaya Toure, robiły niewielkie wrażenie na dobrze ustawionych piłkarzach Juventusu. Buffon, który we wczorajszym meczu rozgrywał setne spotkanie w Lidze Mistrzów, był sporadycznie zmuszany do interwencji. Warto jedynie zapamiętać kapitalną obronę, kiedy po strzale z najbliższej odległości zatrzymał piłkę na linii bramkowej. Juventus kontrolował mecz, bardzo dobre spotkanie rozegrał Paul Pogba, a na lewej obronie szalał Alex Sandro. Nowy nabytek Juventusu, kupiony minionego lata z FC Porto za 24 mln euro, znakomicie odnajdywał się w akcjach ofensywnych drużyny z Turynu. To właśnie po jego dośrodkowaniu piłkę do bramki, strzeżonej przez Joe Harta, skierował Mario Mandžukić. Chorwata w drugiej połowie zmienił Alvaro Morata, który był bardzo aktywny w kontratakach, które wyprowadzał Juventus. Jednakże pomimo świetnych zwodów i dobrej dynamiki, jego strzały były niecelne lub blokowane przez obrońców i bramkarza Manchesteru City.
Po nie najlepszym początku sezonu wydaje się, że Juventus odnalazł swój odpowiedni rytm. Jeśli nie przegra ostaniego meczu z Sevillą na pewno awansuje do następnej rundy z pierwszego miejsca w grupie D. Ponadto wygrał ostatnie trzy mecze w serie A. Aktualnie fani Juventusu mogą być spokojni o swoich ulubieńców i w spokoju oczekiwać na rozwój młodych zawodników.