Cibulkova i Kerber w półfinale WTA Finals
Dominika Cibulkova pomimo przegranych dwóch pierwszych spotkań w WTA Finals w Singapurze dzięki zwycięstwie w starciu z Simoną Halep awansowała do półfinału turnieju. Grę w najlepszej czwórce zapewniła sobie już wcześniej Angelique Kerber, która w ostatnim spotkaniu grupowym pokonała Medison Keys.
Dominika Cibulkova zrobiła co mogła aby awansować do półfinału WTA Finals. Słowaczka po porażkach z Kerber oraz Keys przed spotkaniem z Simoną Halep była w podbramkowej sytuacji. Tylko zwycięstwo w dwóch setach dawało jej jeszcze nadzieję na dalszą grę w turnieju. Tenisistka z Bratysławy od początku pojedynku z Rumunką pokazała jednak, że o swoją szansę będzie walczyć do końca. W pierwszych trzech gemach spotkania oddała rywalce zaledwie jeden punkt i wyszła na prowadzenie 3:0. Tej przewagi Cibulkova nie oddała już do końca i wygrała pierwszego seta 6:3. W drugiej partii Halep trzykrotnie uzyskiwała przewagę przełamania, a Słowaczka trzykrotnie odrabiała straty. Ostatecznie rozstrzygnąć tę odsłonę musiał tie break. W nim tenisistki toczyły wyrównany bój, ale przy stanie 6:5 Cibulkova wywalczyła minibreaka na wagę zwycięstwa i przedłużenia szans na awans do półfinału.
Los tenisistki z Bratysławy nie leżał jednak tylko w jej rękach. W drugim starciu grupy czerwonej niepokonana dotąd i pewna gry w kolejnej fazie Angelique Kerber mierzyła się z wciąż walczącą o ten przywilej Medison Keys. Amerykanka robiła co mogła w pierwszym secie by powstrzymać liderkę światowego rankingu. Tenisistki kilkakrotnie nawzajem się przełamywały, ale ostatecznie to Kerber okazała się regularniejsza w wymianach i z przewagą dwóch breaków wygrała pierwszego seta 6:3. Druga partia choć dobrze rozpoczęła się dla Amerykanki, która wyszła na prowadzenie 2:0, to z czasem przebiegała już całkiem pod dyktando Niemki. Kerber ponownie zwyciężyła 6:3 i awansowała do półfinału z pierwszego miejsca w grupie czerwonej. Przy okazji liderka światowego rankingu umożliwiła grę w najlepszej czwórce Dominice Cibulkowej, która tak jak Agnieszka Radwańska przed rokiem, po przegranych dwóch pierwszych meczach grupowych rzutem na taśmę wywalczyła prawo gry o finał.