„Wychodził na rynek i grał nieznajomym”. Córka Wodeckiego wspomina ojca po latach

W maju mija osiem lat od śmierci Zbigniewa Wodeckiego — jednego z najbardziej cenionych i lubianych artystów w historii polskiej sceny muzycznej. Wokalista, instrumentalista i kompozytor zmarł w wieku 67 lat. Dla wielu fanów jego twórczość — od przebojów takich jak „Zacznij od Bacha” czy „Lubię wracać tam, gdzie byłem” po niezapomnianą piosenkę z „Pszczółki Mai” — do dziś pozostaje symbolem klasy, stylu i szczerości w muzyce.
Z okazji urodzin ojca, jego córka Katarzyna Wodecka-Stubbs pojawiła się w programie Dzień Dobry TVN, gdzie podzieliła się wyjątkowym wspomnieniem z wakacji w Chorwacji. Wspomniała o sytuacji, która idealnie oddaje charakter artysty — czułego, ale i nieco skrytego, potrzebującego muzyki jak powietrza.
Jak byliśmy kiedyś na małej wysepce w Chorwacji z szeregiem znajomych, to ojciec brał skrzypce i jak mu naprawdę doskwierało, to wychodził na środek ryneczku maleńkiego z jedynym kościółkiem, wyciągał te skrzypce i zaczynał grać. Nikt go tam nie znał, nie wiedział, kim on jest. Wiadomo, że było kółeczko, potem były brawa, a on mógł spokojnie kontynuować wakacje – opowiadała córka Wodeckiego.
Zbigniew Wodecki zmarł 22 maja 2017 roku w wyniku powikłań po udarze mózgu, do którego doszło kilka dni po planowanym zabiegu kardiochirurgicznym. Jego nagła śmierć była ogromnym ciosem nie tylko dla rodziny, ale i dla całego środowiska artystycznego.