Unia Europejska przeżywa potężny kryzys związany z falą muzułmańskiej imigracji – mówi profesor Daniel Pipes, ekspert od spraw Bliskiego Wschodu, szef think-tanku Forum Bliskowschodnie, amerykański publicysta i historyk w rozmowie z Jakubem Augustynem Maciejewskim w "Gazecie Polskiej".
Pańscy rodzice urodzili się i wychowali w Polsce. Czy w związku z tym ma Pan jakiś szczególny stosunek do naszego kraju?
Tak, często tu przyjeżdżam, zazwyczaj z mamą, która twierdzi, że ma więcej przyjaciół w Polsce niż w Bostonie. Mama spędza tu każdego roku miesiąc, prowadzi ożywione kontakty z Polakami, lubi tutejsze teatry i muzea. Ja pierwszy raz przyjechałem do Polski w 1976 roku. Lubię odwiedzać tu kilka miejsc. Na ulicy Filtrowej 69 mieścił się sklep moich pradziadków ze strony matki.
To kilkadziesiąt metrów od siedziby redakcji „Gazety Polskiej”!
Teraz nawet spotkałem kogoś, kto pamiętał ich przedwojenny sklep. Na Twitterze zaś umieściłem zdjęcie z ulicy Chmielnej, gdzie był skład towarów skórzanych moich dziadków – dziś jest tam księgarnia. Ale gdy mój ojciec wracał tutaj po latach, nie czuł się dobrze. Gdy chodził ulicami Warszawy, odczuwał pustkę po społeczności żydowskiej, którą zniszczyła II wojna światowa.
Zapamiętał Pan jakieś polskie słowa z dzieciństwa?
Rodzice przyjechali do Ameryki w roku 1940 i nie znali wówczas języka angielskiego, ale gdy ja się urodziłem w 1949 r., to mówili już tylko po angielsku. Może czasem używali jakichś wyrazów, z których zapamiętałem zaledwie kilka: „kukuryku” czy „dajmispokój”. Zostałem jednak wychowany na Amerykanina.
Pański dziadek mógł być potentatem czekoladowym w Polsce, ale porzucił interesy i na fałszywych papierach wyjechał z okupowanej Polski wraz z Richardem, pańskim ojcem.
Gdy ojciec doradzał w Białym Domu nałożenie sankcji na reżim generała Jaruzelskiego, to znał nie tylko komunizm od strony badawczej, ale także rozumiał Polskę, przedstawiał prezydentowi Ronaldowi Reaganowi polskie dossier.
Prof. Richard Pipes zmarł dwa miesiące temu, w maju. Czy dziś także wspierałby amerykańską obecność w Polsce przeciw Rosji?
Amerykańscy żołnierze stacjonujący nad Wisłą to sygnał dla Władimira Putina, że nie może w tej części Europy czuć się bezkarnie. Ojciec cieszył się z upadku komunizmu, w pierwszej kolejności miał satysfakcję z upadku Sowietów, a także z tego, że Polska dostaje historyczną szansę.
Czy my z tej szansy korzystamy?
Oczywiście. Widzę, jak wasz kraj się zmienił przez 30 lat. To są bardzo pozytywne przeobrażenia.
A widzi Pan jakieś szczególne zagrożenia dla Polski?
Nie jestem specjalistą w temacie środkowej Europy, ale uważam, że Unia Europejska przeżywa potężny kryzys związany z falą muzułmańskiej imigracji. To jest obecnie największy problem dla Starego Kontynentu.