Zmarł Leonard Andrzej Mróz. Był śpiewakiem operowym oraz wykładowcą akademickim

Wczoraj zmarł wybitny śpiewak operowy, wykładowca akademicki – Leonard Andrzej Mróz. Miał 73 lata. O śmierci artysty poinformował dyrygent Marcin Nałęcz-Niesiołowski.
- Wczoraj, 13 grudnia 2020, o godzinie 18.35 zmarł Leonard Andrzej Mróz, niezwykle bliska memu sercu osoba. Żegnaj Mój Profesorze i do zobaczenia – czytamy we wpisie na Facebooku Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego.
Leonard Andrzej Mróz urodził się w Międzyrzecu Podlaskim. Studiował w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie w klasie prof. Zofii Brégy. Swój warsztat doskonalił u Jerzego Czaplickiego oraz u Eugeniusza Nestierenki w Moskwie. Przez wiele lat był solistą Teatru Wielkiego w Warszawie.
Jako wykładowca pracował w Akademii Muzycznej w Łodzi i w Akademii Muzycznej w Poznaniu. Jest laureatem wielu konkursów wokalnych, m.in. II nagrody w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Genewie i I nagrody w Amsterdamie na konkursie telewizji holenderskiej – „Opera w telewizji”.
W 2016 roku został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Polecamy Hity w sieci
Wiadomości
Belgia: spłonęła scena festiwalu Tomorrowland. Zagrać mieli m.in.: Eric Prydz, Armin van Buuren i David Guetta
Błaszczak o fatalnym zarządzaniu spółkami Skarbu Państwa przez rząd 13 grudnia: obecna władza drąży kieszenie Polaków [WIDEO]
Nowy trener reprezentacji spóźnił się na własny ślub, a jego syn występuje w telewizji. Co wiemy o Janie Urbanie?
Najnowsze

Nowy trener reprezentacji spóźnił się na własny ślub, a jego syn występuje w telewizji. Co wiemy o Janie Urbanie?

Jakubiak: mamy do czynienia z germanizowaniem polskiej świadomości, to coś paskudnego i ohydnego

Kidawa-Błońska nie chce w fotelu wicemarszałka Michała Kamińskiego

Taki sztab szkoleniowy powołał Jan Urban. Internauci komentują wybór nowego selekcjonera

Sikorski do biskupów: niech zrzucą sukienki i idą do PiS. Goście Republiki komentują

Belgia: spłonęła scena festiwalu Tomorrowland. Zagrać mieli m.in.: Eric Prydz, Armin van Buuren i David Guetta
