Zaproponowano mi albo ostatnie miejsce ze świętokrzyskiego albo miejsce do Senatu z ziemi sądeckiej. Doświadczenie skłania mnie raczej do startu do Sejmu – mówił w Telewizji Republika poseł Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro.
Ziobro, mówiąc o listach wyborczych, nawiązał do obecnej sytuacji Platformy Obywatelskiej. Jego zdaniem wojna o miejsca wynika z tego, że poparcie dla tej partii spadło niemal o połowę od ostatnich wyborów i wiele twarzy, które dzisiaj pojawiają się w Sejmie, zniknie z niego już jesienią.
– PO jest w fazie schyłkowej, zmierzającej ku istotnym spadkom, co budzi duży ferment i zaciekłą walkę – stwierdził. – Znaczna część posłów, którzy są w Parlamencie, w przyszłej kadencji się tam nie znajdzie – dodał.
Jak zaznaczył, w Platformie Obywatelskiej nie mają znaczenia żadne zasady, chodzi głownie o władzę. – PO to partia władzy, ideowość i wartości nie ma tam żadnego znaczenia – uznał. – Premier Kopacz buduje sobie dziwne wpływy, ale to jest jej własna odpowiedzialność – mówił.
Ziobro mówił również o stosunku partii rządzącej do nowo wybranego prezydenta.
– Czy Polacy oczekują prezydentury, która skończyła się gigantyczną klapą, czy oczekują prezydentury aktywnej? – pytał retorycznie, podkreślając, że nie można zarzucać Andrzejowi Dudzie aktywności, bo to właśnie ją obiecał swoim wyborcom.
– Politycy PO chcieliby zamknąć Andrzeja Dudę na pięć lat pod żyrandolem albo chcieliby, żeby emigrował – stwierdził. – Jego postulaty są formą presji wywieranej na rząd. Pan prezydent będzie wykazywał miejsca, z których można pozyskać środki na realizację inicjatyw – dodał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: