Ziemkiewicz o opozycji: Nie lubią swoich rodzin i nie chcą z nimi spędzać świąt. Jak na nich patrzę to stwierdzam, że rodziny pewnie też są z tego zadowolone
– Najbardziej jest mi żal pracowników Sejmu, którzy nie mogą iść na święta, ponieważ pan Rysiu z panem Grzesiem się rozsiedli – podkreślił publicysta.
Bieżące wydarzenia komentował w programie "Chłodnym Okiem" Rafał Ziemkiewicz.
Opozycja zadecydowała, że będzie okupować Salę Plenarną Sejmu do 11 stycznia. – Jest wyjście z tej całej sytuacji, że oni się tam, jak barany, na tej sali sejmowej zaparli, rozparli i nie dają się wyprowadzić. Musi im być niewygodnie, wszystkim jest niewygodnie. Najbardziej jest mi żal pracowników Sejmu, którzy nie mogą iść na święta, ponieważ pan Rysiu z panem Grzesiem się rozsiedli – mówił publicysta.
– Ja rozumiem, że ci ludzie pewnie nie lubią swoich rodzin i nie chcą z nimi spędzać świąt, zresztą, jak na nich patrzę to stwierdzam, że rodziny pewnie też są z tego zadowolone. Natomiast ci pracownicy Sejmu nic nie zawinili. Najgorsze jest to, że jak oni się zaparli, że będą siedzieć tam do skutku, czyli właściwie dopóki Polacy wybiorą, mają być wcześniejsze wybory i to takie, w których Polacy wybiorą masowo ich, bo każdych innych wyborów to oni nie uznają – stwierdził Ziemkiewicz.
– Rozwiązane tej zagadki jest takie proste, że to jest cud, że nikt na to nie wpadł. Oni po prostu powinni ogłosić, że zwyciężyli. Że nie jest już Beata Szydło premierem, ponieważ oni, jak już siedzą na tej sali, pod nieobecność innych, odwołają rząd, odwołają prezydenta i powołają swoich. Zrobią swój Trybunał Stanu z sędzią Rzeplińskim na czele, oczywiście ani premier, ani prezydent się przed nimi nie stawią, ale oni i tak będą głosić, że zwyciężyli.
Ziemkiewicz, na siedzibę rządu PO i .Nowoczesnej, zaproponował TVN. – Niech oni sobie zrobią na Augustówce specjalne studio, z którego będą zarządzać rewolucją, tylko niech wyjdą z Sejmu – mówił. – Tylko kto im będzie w tym alternatywnym parlamencie diety wypłacał? Normalnie to bym powiedział, że Soros, ale on już nawet nie jest w stanie uratować gazety, którą sobie kupił – ironizował publicysta.