Rafał Ziemkiewicz w kolejnym podsumowaniu tygodnia dosadnie skomentował działania sztabu Rafała Trzaskowskiego.
W internetowej sesji pytań i odpowiedzi jeden z internautów zapytał prezydenta czy ten przyjąłby wyzwanie debaty z prezydentem Andrzejem Dudą w języku angielskim.
– Nie wiem czy byłbym tak okrutny – odpowiedział po chwili zastanowienia. Do przechwałek Trzaskowskiego odniósł się Rafał Ziemkiewicz.
– Nie wiem czy tego właśnie ludzie oczekują od kandydata na prezydenta, żeby plótł takie androny. (…) Myślę, że jeśli Platforma wie jaki on jest i jeśli po niego sięgnęła to jest jakaś przyczyna i to nie tylko porażka związana z Małgorzatą Kidawą- Błońską, której na pociechę obiecano, że jak Rafał Trzaskowski zostanie prezydentem (…) to ona zostanie prezydentem Warszawy. „K-Ą-S-T-Y-T-U-C-J-A”, która jest fetyszem opozycji, co prawda zapowiada, że musiałyby się odbyć wybory na prezydenta Warszawy, ale widocznie oni zakładają, że Warszawa to taki lemingrad, że nawet jak każą zagłosować na kozę, to oni zagłosują. – stwierdził Ziemkiewicz.
Publicysta zwrócił także uwagę na niespójność kampanii prezydenckiej prowadzonej przez Platformę Obywatelską.
– Z jednej strony (…) ktoś mu wymyślił taką narrację, której moim zdaniem nikt nie kupi, czyli startuje pod hasłem „nowa solidarność”. Ci do wczoraj wyszydzani starsi gorzej wykształceni z małych miejscowości co sobie nie poradzili w transformacji nagle przestają być obiektem pogardy tylko kandydat młodych wykształconych z wielkich miast idzie do nich z obietnicą, empatią. (…) nie wiem, czy ktoś jest tak głupi żeby się dać na to nabrać. To mało konsekwentne, bo z drugiej strony jest odwieczna strategia kandydata obozu lewicowo-liberalnego: jesteśmy prawdziwą oświeconą elitą, podziwiajcie nas i róbcie to, co robimy.
Rozmówca Emilii Pobłockiej przypomniał także, dlaczego kandydatura Rafała Trzaskowskiego została odrzucona przez jego partię kilka miesięcy temu.
– Trzy miesiące temu rozważano kandydaturę Rafała Trzaskowskiego i uznano, że nie jest dobrym kandydatem (…) Pamiętam, jak Platforma procedowała tę decyzję i o co tam wtedy chodziło. Uznano, że pan Trzaskowski jest kandydatem na żelazny elektorat a Pani Kidawa-Błońska, utrzymując żelazny elektorat może powalczyć o elektorat bardziej gumowy. To się okazało taką katastrofą, że Platforma szarpie wajchą, żeby wrócić do poprzedniej narracji. Celem Trzaskowskiego nie jest wygrać z Andrzejem Dudą, ale wygrać z Szymonem Hołownią i wrócićdo poparcia rzędu 30 procent. Temu ma służyć polaryzacja. – wskazywał.
– Trzaskowski był trochę ustawiany na takiego chłopczyka – „chłopiec do bycia.” To ten typ polityka, który nic nie jarzy, ale mówi w ośmiu językach. – ocenił Ziemkiewicz.