Nad tym skąd wzięły się w ekipie rządzącej i mediach głównego nurtu nagłe antyrosyjskie nastroje i agresywne wypowiedzi pod adresem Putina zastanawiał się w dzisiejszym programie "Chłodnym okiem" publicysta Rafał Ziemkiewicz.

- Pamiętam, że jeszcze 10 grudnia Donald Tusk udzielił takiego wywiadu, gdzie mówił o Władimirze Putinie, że zależy mu na wizerunku Rosji. To było raptem dwa miesiące temu – mówił publicysta. - Nagle pan premier stwierdził, że Putin złym człowiekiem jest. I nagle wszyscy jego medialni funkcjonariusze też stwierdzili, że Putin złym człowiekiem jest - podkreślił. Jak dodał, to wejście „uzbrojonych mężczyzn na Krym” określane jest obecnie przez media i polityków jako Anschluss. Czyli – idąc tym tropem – Putin to Hitler – stwierdził Ziemkiewicz.

- A przecież my temu "Hitlerowi" ufamy bezgranicznie, bo jego specjalistka od wypadków lotniczych Anodina powiedziała, że potrafi zbadać przyczynę katastrofy bez wraku, bez analiz, bez czarnej skrzynki – dodał.

Publicysta uznał, że w chwili tych antyrosyjskich nastrojów może warto przypomnieć, że można zrobić długą listę ludzi niewygodnych dla Putina z samej Rosji, którzy zginęli w katastrofach lotniczych. - I zawsze potem na końcu specjalistka Anodina stwierdza od razu, że to wypadek z winy pilota - przypomniał.

- Dotąd Zachód naciskał na Polskę, żeby miała dobre stosunki z Rosją. Nieważne za jaką cenę – mówił Ziemkiewicz, zaznaczając, że ekipa rządowa była w tej sprawie bardzo posłuszna. - Skąd to nawrócenie? - zastanawiał się publicysta.

- Donald Tusk zobaczył przed wyborami, że nie ma innej szansy, jak wejść w buty Lecha Kaczyńskiego i uprawiać politykę, którą przez ostatnie lata wyszydzał – przekonywał publicysta. - To wszystko, co wyszydzał z dnia na dzień zostało awansowane. Między innymi dlatego, bo takie jest obecne stanowisko USA – skwitował.