Ziemkiewicz: Kiedy sędziowie sami sobie wymierzają sprawiedliwość, to jest ona picem. To jest po prostu śmiech na sali
– Z prawem to, co wydaje się proste, to nie jest proste. Mam wrażenie, że decyzja jest w rękach "nadzwyczajnej kasty ludzi", a ta kasta jest u nas, jaka jest. Mój ulubiony bohater literacki, Philip Marlowe, tłumaczył w jednej z powieści, że "ludzie, nie mylmy prawa ze sprawiedliwością". Prawo to jest taka maszynka, która, jak się wrzuci, zakręci odpowiednią korbką to wyprodukuje sprawiedliwość. A nasza maszynka to jest raczej taka, jak totolotka. Jak się zakręci tak, to będzie tak, jak się zakręci inaczej to jest inaczej – mówił w programie "Chłodnym Okiem" Rafał Ziemkiewicz.
Bieżące wydarzenia w programie "Chłodnym Okiem" komentował Rafał Ziemkiewicz.
– Z prawem to, co wydaje się proste, to nie jest proste. Mam wrażenie, że decyzja jest w rękach "nadzwyczajnej kasty ludzi", a ta kasta jest u nas, jaka jest – mówił publicysta. – Mój ulubiony bohater literacki, Philip Marlowe, tłumaczył w jednej z powieści, że "ludzie, nie mylmy prawa ze sprawiedliwością". – Prawo to jest taka maszynka, która, jak się wrzuci, zakręci odpowiednią korbką to wyprodukuje sprawiedliwość. A nasza maszynka to jest raczej taka, jak totolotka. Jak się zakręci tak, to będzie tak, jak się zakręci inaczej to jest inaczej – wyjaśniał.
– Zawsze przypominam taki przykład, kiedy partia Korwin-Mikkego, złożyła jednego dnia cztery jednobrzmiące pozwy w trybie wyborczym, w czterech różnych sądach, w czterech miastach i następnego dnia miała cztery zupełnie różne wyroki z tego samego pozwu. Każdy wyrok brzmiał inaczej – przypomniał Ziemkiewicz.
Publicysta zwrócił uwagę na artykuł w "Super Expressie" dotyczący sędzi, która spowodowała wypadek, ale nadal orzeka, bo sąd dyscyplinarny nie uchylił jej immunitetu.
– To jest pikuś z innym z "nadzwyczajnej kasty". Sędzia wszczął awanturę w restauracji, wylądował w izbie wytrzeźwień, to tu go chociaż immunitet nie chroni, przynajmniej go wodą poleli – mówił Ziemkiewicz o artykule z "Faktu". – Ale sędzia wsadził dwa lata temu na pół roku temu niewinnego człowieka, bo pomylił numer PESEL, imiona rodziców i datę urodzenia. Facet miał przypadkowo nazwisko "Kowalski", czyli pół Polski może siedzieć, jeśli trafi w ręce pana sędziego – dodał publicysta. – To była nieumyślna pomyłka przy pracy. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. No mam pecha… – tłumaczył się sędzia. – A jak temu facetowi było przykro... – skwitował Ziemkiewicz.
– Nie można powiedzieć, sędzia został ukarany naganą, ale dalej sobie orzeka. Tzn. nie on orzeka, orzeka "w imieniu Rzeczpospolitej". Już widzę, jak KOD-owskie media będą zduszonym szeptem ogłaszać sensację, że to nie może być przypadek, że dzień po dniu wychodzą takie sprawy na jaw, że to musi być nagonka "ziobrystyczna". Gdzieś czytałem, że Ziobro przymierza się do stworzenia odpowiedzialności dyscyplinarnej dla sędziów, ponieważ kiedy oni sami sobie tę sprawiedliwość wymierzają to ta sprawiedliwość jest picem, to jest po prostu śmiech na sali – mówił.