Zelnik: Drugi raz urodziłem się w 1969 r., kiedy zostałem ochrzczony i poznałem Chrystusa
- Cierpienie często otwiera oczy, pogłębia wiarę. W trakcie przeżywania traumy ludzie są nieraz zbuntowani wobec Pana Boga, ale potem wchodzą na wyższy stopień przeżywania religijnego. Sprzeciw wobec Pana Boga w cierpieniu jest częstą reakcją, nawet wśród gorliwych katolików - powiedział Jerzy Zelnik w rozmowie z Eweliną Steczkowską.
- Wiadomo, że kiedy jest się młodym, to głównie zmysły i odruch intuicji, emocje - to odgrywa ogromną rolę. Rozum jest w pogotowiu, że może się przyda. Kochanowski wzdychał, żeby rozum był przy młodości Jeśli człowiek w dojrzalszym wieku zachowa młodość, to wtedy rozum jest przy młodości – powiedział Jerzy Zelnik.
- Żałuję tego najbardziej, co opisywałem w książce, ponieważ zdarzyła mi się aborcja, to były lata 60. Nie miałem jeszcze wówczas świadomości, że to jest zamach na życie. Nie miałem świadomości, że jest to grzech. Jeśli zrobiło się coś z nieświadomości, mniej waży, ale bardzo żałuję. Bardzo żałuję tego, że podpisałem z SB-kiem papiery i śledziłem swojego kolegę, wtedy myślałem, że robię to z pobudek patriotycznych – przyznał aktor.
- Urodziłem się drugi raz w 1969 r., zostałem ochrzczony, dzięki żonie poznałem Chrystusa – wyznał Zelnik. - Człowiek wiążę się z kimś, kto ma inny rodzaj myślenia, inne przygotowanie do życia, z obcym człowiekiem człowiek wiąże się na całe życie i staje się on pierwszoplanowy na tle rodziny, z której się wyszło. Jest to wielkie wydarzenie w życiu. Małżeństwo wygląda już różnie. Ja małżeństwo bym naprawił, z Urszulką byliśmy jednak silnymi charakterami. Urszuli oczami patrzyłem na piękno stworzenia, piękno świata, ludzi. Otwierała moje oczy i wzbogacała moją refleksję. Byłem zakochany w jej pięknie wewnętrznym i zewnętrznym. Jeśli kobieta nie łączy tych dwóch przymiotów, nie może być obiektem prawdziwej miłości – dodał.
- Mam sobie dużo do zarzucenia, mogłem w małżeństwie poprawić wiele rzeczy, o wiele więcej niż moja żona. Wielu rzeczy żałuję i przyczyniłem się w jakimś sensie do skrócenia jej życia. Może w niedużym stopniu, bo była chora organicznie, ale mogłem częściej odbudowywać ją psychicznie – uznał Jerzy Zelnik. - Cierpienie często otwiera oczy, pogłębia wiarę. W trakcie przeżywania traumy ludzie są nieraz zbuntowani wobec Pana Boga, ale potem wchodzą na wyższy stopień przeżywania religijnego. Sprzeciw wobec Pana Boga w cierpieniu jest częstą reakcją, nawet wśród gorliwych katolików. Jeśli wiara nie jest jednak ożeniona z rozumem, to trudno pogłębiać przeżywanie Boga w nas – dodał aktor.