Krzysztof Łapiński, zastępca rzecznika PiS, przybliża na portalu wpolityce.pl szczegóły prowokacji Andrzeja Hadacza, do której doszło w czasie debaty kandydatów na prezydenta w Telewizji Publicznej. "Był niezwykle agresywny, wyrywał się, krzyczał i chciał zbliżyć się do Andrzeja Dudy" – relacjonuje Łapiński.
Krzysztof Łapiński wyraźnie podkreślił, że Andrzej Hadacz nie jest "przypadkową osobą". – Od lat pojawia się w przestrzeni publicznej i zazwyczaj działa w charakterze prowokatora – mówił w rozmowie z portalem wpolityce.pl.
Zastępca rzecznika PiS zaznaczył, że nagłośniona przez media akcja prowokacyjna po debacie prezydenckiej nie była pierwszym atakiem na ówczesnego kandydata PiS. – Do pierwszej prowokacji doszło jeszcze przed debatą, gdy pan Hadacz próbował atakować Andrzeja Dudę, ale udało nam się go powstrzymać. Był niezwykle agresywny, wyrywał się, krzyczał i chciał zbliżyć się do Andrzeja Dudy – przybliżał. Jak zaznaczał, otoczenie Andrzeja Dudy wiedziało już z kim ma do czynienia i mogło zareagować w odpowiedni sposób.
Zdaniem Łapińskiego, relacje byłego prezydenta z prowokatorem były dość podejrzane i mogą skłaniać do zadania pytania, czy sztab Komorowskiego miał coś wspólnego z atakami Hadacza na Andrzeja Dudę.
– Bronisław Komorowski jest otoczony wianuszkiem funkcjonariuszy BOR-u i podchodzi do niego Andrzej Hadacz (...) Skoro nie było żadnych reakcji ochrony, to Komorowski musiał wiedzieć kim jest Hadacz, a to coś musi znaczyć. Pytanie, czy były jakieś kontakty ze sztabem prezydenta – zastanawiał się. – Zachowanie Hadacza potraktowaliśmy jako jedną z tych nieczystych zagrywek kampanijnych. Jeżeli jednak padła obietnica mieszkania za dokonanie takiej prowokacji, to jest to sprawa dla prokuratury – dodał.
Nagrania z rozmów Andrzeja Hadacza z człowiekiem ze sztabu PO
Tygodnik W Sieci ujawnia kulisy prowokacji, której próbowano dokonać pod siedzibą TVP po debacie prezydenckiej przed drugą turą wyborów. Słynny już prowokator Andrzej Hadacz miał być bezpośrednio inspirowany przez człowieka zaangażowanego w prace sztabu Bronisława Komorowskiego. "To miała być operacja, która odwróci losy kampanii prezydenckiej i pozwoli wygrać Bronisławowi Komorowskiemu. Ludzie związani ze sztabem kandydata PO chcieli, by Andrzej Hadacz, prowokator znany z udziału w operacji dyskredytacji smoleńskiej żałoby pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, wywołał awanturę w otoczeniu Andrzeja Dudy" – piszą w najnowszym tygodniku W Sieci Marek Pyza oraz Marcin Wikło.
W planach było nawet to, że Hadacz da się pobić w obiektywach kamer telewizyjnych. Materiał miał być później wykorzystany do nakręcenia spotu uderzającego w Andrzeja Dudę. Portal wpolityce.pl publikuje fragmenty nagranych rozmów sześćdziesięciojednoletniego Roberta posługującego się nazwiskiem G., a czasem S. z prowokatorem. Mieli oni wspólnie planować akcje przeciwko kandydatowi PiS. CZYTAJ WIĘCEJ...