Mieszkańcy m.in. Bogatyni i Zgorzelca pytają, dlaczego Wody Polskie nie opróżniły zbiorników przed powodzią. Cytowany przez PAP premier Donald Tusk tego samego dnia uspokajał: „Nie ma dzisiaj powodu do paniki”, choć działania zaradcze budzą kontrowersje.
Dzień przed powodzią Wody Polskie nie zdecydowały się na opróżnienie zbiorników retencyjnych, mimo ostrzeżeń meteorologicznych. Tego samego dnia premier Donald Tusk, cytowany przez PAP, apelował o spokój, zapewniając, że sytuacja nie wymagała paniki. Jednak decyzje te, jak i późniejsze skutki powodzi w miejscowościach takich jak Bogatynia i Zgorzelec, wywołały pytania o skuteczność zarządzania kryzysowego.
"W Jeziorze Nyskim nie jest zwiększana rezerwa powodziowa! Ze zbiornika wypływa tyle samo wody, ile do niej dopływa" — alarmowały "Nowiny Nyskie" w piątek 13 września br. Dlaczego alarmowały? Bo już padało, a za granicami Polski, szczególnie w Czechach pojawiały się pierwsze informacje o katastrofie.
"Jak wynika z informacji o sytuacji meteorologiczno-hydrologicznej z dnia 13 września, którą przedstawiły Wody Polskie, z Jeziora Nyskiego wypływa tyle samo wody, ile do niego wpływa. Podobna sytuacja jest na pozostałych zbiornikach tzw. kaskady Nysy Kłodzkiej — Topoli Paczków, Kozielna i Otmuchowa. To zaś oznacza, że zbiorniki nie powiększają swojej rezerwy powodziowej" — czytamy w artykule "Nowin Nyskich".
Czy ktoś poniesie konsekwencje tych decyzji? Czy wreszcie Polacy będą mogli poczuć się odrobinę bezpieczni w czasie trudnych doświadczeń? Patrząc na działania chaotyczne, pełne dezinformacji rządu Tuska ws. powodzi niestety nie można czuć się bezpiecznym.
Źródło: Business Insider Polska.