Z edukacją jest tak, jak z ustrojem. Nie można zmienić jednego elementu, bo każdy wiążę się z kolejnym i następnym. To musi być dobrze przygotowana zmiana – mówiła w TV Republika Anna Zalewska, minister edukacji narodowej. Jak dodała, pierwsze zmiany w systemie szkolnictwa rozpoczną się w 2017 r.
– Jakiego absolwenta potrzebujemy? Liceum ma być czteroletnie. Domagają się tego akademicy i rodzice. Matematyka, informatyka, język obcy - są oczywistością w XXI wieku. My dokładamy dwie ważne kompetencje: literaturę oraz historię, przede wszystkim XIX i XX wieku, żeby młody człowiek rozpoznawał mundur dziadka. Myślimy o tym, jak edukacja wpłynie na gospodarkę i przyszłości kraju – tłumaczyła szefowa MEN.
W jej ocenie pracodawcy są "poirytowani i nie będą czekać kolejnych lat na przemodelowanie szkolnictwa zawodowego". – Martwimy się, bo już za kilkanaście lat nie będziemy mieli 2 mln dzieci w systemie edukacji. To absolutna katastrofa – podkreśliła. Zalewska krytykowała też część przeprowadzonych przez poprzednią władzę zmian dotyczących żywienia i sklepików szkolnych. – Doprowadziliśmy do tego, że młodzież diluje solą i kawą – stwierdziła.
"Nauczyciel ma być mistrzem"
Zdaniem szefowej MEN należy skonstruować "nowoczesną szkołę opartą na wartościach i wspólnocie". – Tego potrzebuje każdy człowiek, bo czuje się wtedy bezpiecznie i chce zdobywać świat. (…) Wciąż mamy wiele do zrobienia. Nie każda klasa posiada np. tablicę multimedialną i komputer. Nauczyciel ma być mistrzem, który przeprowadzi ucznia przez liczne źródła – powiedziała.
Pytana o programy edukacje oparte na ideologii gender minister stwierdziła, że tego typu decyzje powinni podejmować rodzice. – To oni wychowują dzieci i jeśli będą o tym decydować, to myślę, że temat wkrótce zamkniemy. (…) Musimy dywersyfikować różnego rodzaju bodźce, którymi dziecko ma być edukacyjnie dotykane – podkreśliła.