"Zadanie Specjalne" o zatrzymaniu i torturowaniu ponad 700 kibiców. Czartoryski: Platforma użyła państwa do przeprowadzenia akcji politycznej
Platforma Obywatelska użyła państwa polskiego do przeprowadzenia akcji o podłożu politycznym – w ten sposób o tzw. akcji widelec mówił w "Zadaniu Specjalnym" poseł Arkadiusz Czartoryski. Z kolei Jan Filip Libicki przyznał, że jeśli sąd potwierdzi, że doszło do torturowania kibiców podczas przesłuchania, powie że złamano prawa człowieka.
Akcja widelec
2 września 2008 roku policja aresztowała 752 kibiców Legii Warszawa, którzy zmierzali na stadion stołecznej Polonii, gdzie miały odbyć się derby. Zdaniem funkcjonariuszy, akcja zapobiegła zdemolowaniu miasta. Jak wyglądały "prewencyjne przesłuchania"? Bicie kluczami po jądrach, zmuszanie do przysiadów nago, do siadania na pałce policyjnej ustawionej na sztorc, gazowanie w zamkniętym samochodzie – tak według relacji uczestników wydarzeń działała policja, wymuszając przyznanie się do winy. Sąd uniewinnił do tej pory około 100 z 752 aresztowanych przez policję kibiców. Reszta wciąż czeka na decyzję. Cała akcja zyskała miano Akcji Widelec. To właśnie ten przedmiot policja pokazała jako dowód agresywnych zamiarów kibiców. Prawdopodobnie był on pozostałością po jakimś pikniku, który odbywał się w miejscu, gdzie kibice zostali stłoczeni.
O tej niechlubnej akcji mówili w "Zadaniu Specjalnym" Anity Gargas poseł PiS Arkadiusz Czartoryski, senator PO Jan Filip Libicki, mecenas Norbert Lenkiewicz oraz dziennikarz Piotr Lisiewicz, który opisał zeznania świadków na łamach tygodnika "Gazeta Polska".
Czartoryski: Użyto państwa do przeprowadzenia dużej akcji o podłożu politycznym
W ocenie posła Czartoryskiego postawa kibiców bardzo godziła w wizerunek rządu, który chciał słynąć z budowy stadionów i orlików. – Gra w piłkę polityków PO była słynna. Donald Tusk i Grzegorz Schetyna - przyjaciele z boiska to był pewien przekaz. I nagle pojawiają się kibice, którzy wznoszą nieprzychylne dla rządu hasła. Było to bardzo bolesne dla władzy – mówił polityk.
Jak tłumaczył, stało się to powodem zorganizowania gigantyczne przedsięwzięcia przeciwko tej grupie. – Był to pomysł na masowe złamanie dużej grupy społeczeństwa polskiego skupionej wokół piłki nożnej, która przeciwstawiała się rządowi. Przy tej okazji naruszono bardzo poważnie prawa człowieka. Zagoniono przy pomocy pałek ludzi, którzy nigdy nie złamali prawa. Zostali upokorzeni i przeżywają gehennę od wielu lat – mówił. – Niestety użyto państwa polskiego do zorganizowanej akcji politycznej. Schetyna chciał pokazać to środowisko w jak najgorszym świetle – dodawał Czartoryski.
Lisiewicz: Środowiska kibicowskie nie dały się złamać
Piotr Lisiewicz wskazywał, że w pewnym momencie właściciele klubu postanowili "wymienić" kibiców. – Wejchert mówił o tym wprost – przypomniał dziennikarz. Jak dodał, właściciele ITI nigdy nie kryli zażyłości z politykami Platformy Obywatelskiej.
– Jakie były zyski z tej akcji? Z jednej strony wydano ponad 700 zakazów stadionowych, czym wyeliminowano okrzyki na meczach, z drugiej pokazano Schetynę jako szeryfa, który walczy o bezpieczeństwo Polaków – mówił. – Dziś Schetyna mówi, że "to nie on", tylko komendant miejski. A dzień po akcji chwalił się, a jego za tę akcję chwalił Tusk – dodał. – Tylko że środowiska kibicowskiego nie udało się złamać – skwitował.
Libicki: Jeśli sąd potwierdzi, że ktoś był bity i torturowany, to powiem, że łamano prawa człowieka
Z kolei Jan Filip Libicki powiązał temat dzisiejszej rozmowy z wczorajszym wyborem Schetyny na Szefa PO. – Dla mnie bliskość tych faktów jest znacząca – zaznaczył. Przechodząc do meritum sprawy powiedział: "Jeśli sąd potwierdzi, że ktoś był bity i torturowany, to powiem, że dochodziło do rzeczy skandalicznych i że łamano prawa człowieka. Te osoby mają prawo do odszkodowania".
Polityk podkreślił jednak, że w kwestii kibiców nie mamy do czynienia ze środowiskiem aniołków. Jak mówił, nie dziwi się Walterowi, który chciał "wymienić kibiców z transparentami np. na rodziny z dziećmi".
Libicki krytycznie odniósł się do przewlekłości prowadzonych postępowań. – To rzecz, która nie powinna się zdarzyć i jest niedopuszczalna – ocenił.
Odnosząc się do działań policji, polityk ocenił, że mogła użyć siły, kiedy demonstracja zaczęła się rozpraszać. Wyraził także pogląd, że między kibicami, a policją toczy się w pewien sposób naturalna walka.
Mecenas Lenkiewicz: Akcja widelec sparaliżowała warszawskie sądy
Mecenas Lenkiewicz, który procesy kibiców zna od przysłowiowej podszewki mówił, że jest zdecydowanym przeciwnikiem demonizowania środowisk kibicowskich. – Jeśli nie wszyscy są aniołkami, to mogę powiedzieć, że również w seminarium duchownym może znaleźć się czarna owca – mówił. Mecenas tłumaczył, że choć nie akcja "widelec" nie była pierwszą ani ostatnią wymierzoną w kibiców to jednak ta była na swój sposób spektakularna. – Sparaliżowała warszawskie sady. Policja dość długo zwlekała z przedstawieniem aktu oskarżenia. Kiedy trafił do sądu, ten odesłał nakazując uzupełnienie. Potem okazało się, że jest tak dużo osób, że niektóre z nich muszą być sądzone poza Warszawą – relacjonował.
Gość Anity Gargas ocenił tę akcję policji jako "wysublimowaną". Tłumaczył, że policja doskonale wiedziała, że będzie mecz i gdzie spotykają się kibice. Co więcej, przez kilka kilometrów towarzyszyła im, nie informując przy tym, że biorą udział w nielegalnym zgromadzeniu. – Uważam, że działania policji były zbyt daleko idącą prewencją – skwitował.