O ile początkowo w USA o ile zwracano uwagę na drzewa, to teraz coraz częściej widzi się las – coraz częściej mówi się, że to nie problem Europejski ale problem globalny – mówił o nastrojach w Stanach zjednoczonych w związku z kryzysem migracji Tadeusz Zachurski współpracownik tygodnika "Do Rzeczy".
Jak zauważył Zachurski, temat uchodźców jest często wykorzystywany w kampanii prezydenckiej. Większość uważa, że to niewłaściwe posunięcia administracji Baracka Obamy doprowadziły do fatalnej sytuacji w krajach takich jak Syria czy Libia, z których dziś muszą emigrować ludzie. – To on po przekroczeniu czerwonej linii w Syrii nic nie zrobił, nie zgodził się na dozbrojenie sił, które walczą tam z reżimem – mówił.
Zdaniem dziennikarza, przyjęcie uchodźców nie pomoże w uporaniu się z problemem, ponieważ należałoby sięgnąć do źródła. – Po tych informacjach dotyczących humanitarnego aspektu tej tragedii, po rzeszy uchodźców przemieszczających się do bogatszych krajów Europy widzimy, że niezależnie od tego, ile pieniędzy się wyłoży, to i tak leczenie objawów, a nie przyczyn tego kryzysu, przyczyną jest dyktatura w Syrii – stwierdził.
Zaznaczył jednak, że Stany Zjednoczone angażują się w pomoc dla uchodźców. – Administracja chce zwiększyć ilość uchodźców, którzy mogą przyjechać do USA do 75 tys., 5 tys. z nich to będą uchodźcy syryjscy – mówił. – USA są największym ofiarodawcą dla rządów Jordanii i Turcji – podkreślał.
Zachurski zauważy również, że w czasie, kiedy Zachód zajęty jest kryzysem migracji, Moskwa "buduje sobie bazę wojskową w Syrii, a Putin zapowiada, że Rosja chce odegrac w tym konflikcie większa rolę". – To powinno przykuć uwagę Zachodu – podkreślał.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: