- USA są tak podzielone, że waga głosu zależy od tego, gdzie się mieszka. Gdy mieszka się w stanie zdominowanym przez demokratów, to głosowanie na republikanina nic nie daje. Kto zwycięża w wyborach powszechnych w danym stanie, dostaje wszystkie głosy elektorskie – mówił w rozmowie z TV Republika Tadeusz Zachurski, korespondent z Waszyngtonu.
- USA są tak podzielone, że waga głosu zależy od tego, gdzie się mieszka. Gdy mieszka się w stanie zdominowanym przez demokratów, to głosowanie na republikanina nic nie daje. Kto zwycięża w wyborach powszechnych w danym stanie, dostaje wszystkie głosy elektorskie. Zwycięzca bierze wszystko. Amerykanie nie głosują na konkretnego kandydata, a na elektorów zaprzysiężonych prezydentowi – mówił w rozmowie z TV Republika Tadeusz Zachurski z Waszyngtonu.
- Hillary przegrała w Stanach, które są polem bitwy, takich jak Pennsylvania, gdzie jest dużo starej polskiej emigracji, która przyjechała na przełomie XIX i XX w., a także Michigan, gdzie Polacy stanowią ok. 10% ludności i jest to najbardziej „polski” stan. To już nie Chicago, bo nawet Nowy Jork, New Jersey i Connecticut liczą łącznie więcej mieszkańców pochodzenia polskiego – powiedział o Polonii Zachurski.
- Przy tej okazji Amerykanie głosują do parlamentu, a także oddają głos w referendach lokalnych. W całym interesie wyborczym w USA, który jest totalny, chodzi nie tylko o prezydenta, ale ma to dominujące znaczenie. Szok w USA jest podobny jak po zwycięstwie Andrzeja Dudy w Polsce. Clinton od dawna twierdziła, że zwycięstwo jej się należy i ustami Podesty powiedziała, że nie pojawi się dziś w Javitz Center w Nowym Jorku – dodał rozmówca TV Republika.