W dzisiejszym odcinku programu „Otwartym Tekstem” gościem Ewy Stankiewicz był Marian Rudnik, który walczy z mafią sądową w Krakowie. Niezwykle dramatyczna historia z krakowskim wymiarem sprawiedliwości jako źródłem gigantycznej korupcji i źródłem bezprawia.
Pana Mariana próbowano wielokrotnie zabić. Przystawiano mu pistolet do głowy, a nóż do szyi. – W Krakowie na ulicy Spacerowej o godzinie 23 wracałem do domu samochodem. Nagle zajechano mi drogę, otworzyłem drzwi i wtedy wyciągnięto mnie siłą z samochodu, złapano za koszulę i przyłożono potężny nóż do szyi. Pocięto mi tą szyję, a z tyłu drugi z nich przyłożył mi pistolet do głowy - mówił nam pan Marian. – Na szczęście udało mi się wyjść z tego cało.
– Miałem bardzo dobrego znajomego, który już nie żyje. On opowiadał mi wielokrotnie straszne historie. Raz wspominał o studencie, który pożyczył pieniądze, aby pokazać, że pieniądze trzeba oddawać na czas po upływie terminu pojechano na miejsce i ucięto mu palec. Pan Marek K. gotował obiad i wysłał swoją córkę po ziemniaki. Gdy córka wróciła on już wisiał w łazience. Do dziś nie wiem co wymiar sprawiedliwości orzekł w tj kwestii - powiedział.
– Większość tych bandytów nie siedzi. Pan Kupczak, pan Broda dostali wyroki, ale nie siedzą, ponieważ nie było ich na rozprawie. Te wyroki nie są jeszcze prawomocne.
– Kiedyś ludzie bali się mówić o takich rzeczach. Pan Władysław opowiadał o tych sprawach i został napadnięty u siebie w domu w środku nocy. Dostał butelką w głowę, po czym zrobił się krwiak i zmarł. Ja został napadnięty. To mnie przyłożono nóż do szyi i pistolet do głowy. Przyjechała policja i chcieli pomóc. Wszystko było zgłoszone do prokuratury. Mimo, że był zapis z monitoringu to śledztwo zostało umorzone - relacjonował Rudnik.
– To był przypadek. Chciałem sprzedać dom w Krakowie i chciałem sobie kupić stary dom z dużą działką. Chciałem wyremontować go swoim systemem, aby mieć miejsce na moje samochody, ponieważ miałem firmę transportową. Panowie z biura nieruchomości nie zapłacili mi wszystkich pieniędzy. Byłem zmuszony pożyczyć kwotę 80 tys. Pożyczyłem w kantorze Wielopole. Do dziś oddałem już ponad 420 tys. złotych. Żona straciła cały dobytek, ja straciłem firmę. Dzisiaj ta kwota to jest wartość kilku milinów. W tej sprawie jeden z notariuszy - pan Maciej Kułakowski został skazany - mówił.
– Pan Lipiński dostał około 100 tysięcy złotych po to, aby mnie szkalować, robić ze mnie niewiarygodnego świadka, a ich wyroki żeby były pozytywne. Sędzia Kościelniak jest dzisiaj notariuszem w Krakowie. Wytworzył mi kilka wyroków karnych. Gdyby ludzie w Krakowie w końcu przestali się bać i zareagowałby ktoś z góry to może zrobiono by z tym porządek. Największe bagno i korupcja były napędzane przez byłych sędziów, prokuratorów, a teraz adwokatów - podkreślił Marian Rudnik.
– Janusz Lipiński to był sędzia, który orzekał kiedyś w sprawach karnych. Nie wiem jaką rolę odgrywał, ale dostał 100 tysięcy złotych – wiadomo to z zeznań pana Andrzeja Gonciarza. Te pieniądze dostał, aby ludzie z kantoru byli uniewinnieni - zaznaczył.
– Ten krąg został naruszony przez panią sędzię, która powinna być wzorem dla wszystkich - dodał.
– Karnych wyroków miałem sześć, a w sprawach cywilnych wyroków miałem 15. Cały czas były to sprawy z biurem nieruchomości, kantorem Wielopole. Dostałem 2 lata bezwzględnego więzienia – chcieli mnie na żywca wsadzić do więzienia. Odwołałem się. Spreparowano mi natychmiast kolejne sprawy. Oni chcieli mi udowodnić, że mafia w Krakowie rządzi. Może dzięki mojemu uporowi nie udało się im mnie pozbyć - powiedział Rudnik.
W NASTĘPNYM ODCINKU KOLEJNA CZĘŚĆ ROZMOWY. NIE PRZEGAP!