Dzisiejszy „Koniec systemu” dotyczył prowokacji dziennikarza „Gazety Polska Codziennie”, Wojciecha Kamińskiego, która udając pacjenta przedstawia patologię w służbie zdrowia.
Dzisiejszy „Koniec systemu” dotyczył prowokacji dziennikarza „Gazety Polska Codziennie”, Wojciecha Kamińskiego, która udając pacjenta przedstawia patologię w służbie
"Jest duża grupa lekarzy, którzy nie chcą się godzić na tego typu działania"
– Od wielu lat zajmuję się problematyką służby zdrowia. Napisałem wiele artykułów o problemach ludzi, którzy opowiedzieli mi swoje dramatyczne historie. Mniej więcej polegało to na tym, że ktoś czekał długo na przyjęcie do szpitala, ktoś inny się nie doczekał. Wszyscy wiedzą, że istnieje związek między służba zdrowia prywatną a państwową. Ostatnie 8 lat nam to zafundowało, ale sprawa sięga dużo głębiej. Grzech pierworodny został popełniony 25 lat temu i wciąż się ciągnie. Cały system finansowania służby zdrowia był tak ustawiany, żeby beneficjentami byli określeni ludzie. Tak proponowano pewne wyceny procedur medycznych w szpitalach, czy przychodniach, żeby mogły powstawać prywatne firmy, prywatne kliniki, by otrzymywać pieniądze z kontraktu lub żeby lekarze wysyłali do szpitali swoich pacjentów – powiedział Wojciech Kamiński.
– W przypadku mojej prowokacji została złamana pewna zmowa milczenia, która istniała. Nie chciałbym mówić o szczegółach, bo mogłyby się ujawnić pewne sprawy, które powinny być niejawne. Sądzę, że jest duża grupa lekarzy, którzy nie chcą się godzić na tego typu działania, żeby traktować publiczny szpital jako prywatny – dodaje dziennikarz.
"W wielu miejscach w systemie ochrony zdrowia nic się nie zmieniło"
Sprawę komentuje Tomasz Latos, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
– Można powiedzieć, że lata płyną a niestety w wielu miejscach w systemie ochrony zdrowia nic się nie zmieniło. Tego typu praktyki opisywano, czy mówiono, że mamy do czynienia z patologicznym stykiem prywatnej i publicznej służby zdrowia, że to nie kolejka decyduje o przyjęciu, tylko kontakt między gabinetem prywatnym a szpitalem publicznym. Różnego rodzaju układy, które powodują, że koszty diagnostyki i leczenia są przerzucane na publiczną służbę zdrowia, a w ramach niepublicznej służby zdrowia spijana jest śmietanka. Nie jest to sytuacja wyjątkowa, niestety dochodzi do niej w wielu przypadkach – zauważa Tomasz Latos.
– Mamy pomysł na walkę z tym, pytanie na ile będzie to skuteczne. Myślę, że nieprawidłowy styk między publiczną a niepubliczna służbą zdrowia, to wymaga zmiany sposobu myślenia i osobistej uczciwości. Cały system wymaga przebudowy. To brak środków, ale i zła organizacja, która zaczyna się od tego, że poprzednie dwa rządy wydały setki milionów złotych na informatyzację, która nie działa. Gdyby działała, to dałoby się poprawić transparentność – zakończył poseł PiS.