Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią, warszawscy taksówkarze przybyli na dzisiejszą sesję Rady Warszawy. "Walczymy od dłuższego czasu, na razie bezskutecznie, z polityką zaniżania cen, które zostały uchwalone przez Radę Miasta st. Warszawy. Domagamy się zmiany cen maksymalnych w stolicy. Teraz jeździmy na zaniżonych stawkach, które nie uwzględniają np. inflacji", mówią taksówkarze. Zdesperowani (jest to ich kolejny protest) przedstawiciele branży ostrzegają władze, że tym razem "może być naprawdę gorąco".
"Jeśli Rada nadal nie podejmie dialogu, 5 kwietnia zablokujemy Lotnisko, a następnie ruszymy na Centrum Warszawy, już nie pieszo - lecz autami! To jest nasze Być albo nie Być!", czytamy w dalszej części oświadczenia, w którym taksówkarze zwrócili się także z ostrzeżeniem do radnych: "Przypominamy, przez dwa lata nie zrobiliście NIC! Rado Miasta st. Warszawy! Jeśli dalej będzie z waszej strony brak reakcji połączymy siły z kim się z kim się da! Warszawa stanie!"
Co jest powodem protestu? Jak informują taksówkarze, od wielu lat cena maksymalna za kilometr i stawka za godzinę stoją w miejscu, gdyż jest to regulowane przez Radę Miasta Warszawy. Z racji upływu czasu, inflacji, zmian na rynku taxi i wzrostu kosztów paliwa, oprocentowania kredytów, cen samochodów, które są narzędziem pracy, ubezpieczeń – taksówkarze domagają się nowej uchwały zmieniającej dopuszczalną cenę maksymalną na terenie miasta. Obywatelski projekt uchwały złożony przez taksówkarzy dwukrotnie, nie został przez Radę Miasta Warszawy przegłosowany pozytywnie, a ostatnio złożony następny projekt po prostu spadł z porządku obrad.
Taksówkarze twierdzą, że nie ma już czasu, ani przestrzeni do dalszych opóźnień, bo z jednej strony są poddawani „wolnorynkowej” presji, a z drugiej – miasto ogranicza im stawki administracyjnie. To jest sytuacja kuriozalna. Miasto może to robić, ale powinno zapewnić taksówkarzom sensowne parametry ekonomiczne. Jeśli chce blokować podwyżki stawek – powinno też blokować liczbę taksówek na rynku, aby te które działają, mogły zgodnie z prawem zarabiać. Tak się jednak nie dzieje, co z kolei powoduje protesty coraz bardziej zdesperowanych taksówkarzy.