"Wszystko to, co robiliśmy chciano zniszczyć"
Byli działacze opozycji antykomunistycznej wspominają noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku, gdy na mocy uchwały Rady Państwa, wprowadzono stan wojenny.
Internowana w trzech więzieniach - Łowiczu, Olszynce Grochowskiej i Gołdapi Iwona Olejniczak wspomina, że w tym czasie kilkudziesięciu funkcjonariuszy bezpieki aresztowało ją w oddziale skierniewickiej "Solidarności". "Wpadli do oddziału, wyrywali kable ze ścian, tłukli, kopali urządzenia, chcieli rozdeptać aparat telefoniczny, wrzeszczeli na nas i zagnali do kibitki" - wspomina w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową Iwona Olejniczak, aresztowana jako Iwona Zubowicz, zanim wyszła za mąż.
Jedna z najmłodszych ofiar stanu wojennego Grażyna Najnigier była aktywną działaczka NZS-u na Politechniki Wrocławskiej. Została aresztowana na początku stycznia 1982 roku w z ponad stuosobową grupą studentów i ludzi świata nauki i kultury. Wspomina, że 13 grudnia rano odsypiała zakończony wielotygodniowy strajk na Politechnice Wrocławskiej. Tego dnia dowiedziała się też z Radia Wolna Europa o pierwszych aresztowaniach jej znajomych.Józef Stachowiak z NSZZ "Solidarność" ze Stargardu Szczecińskiego za działalność opozycyjną był wielokrotnie przesłuchiwany i szykanowany przez bezpiekę. Przebywał w wojskowym obozie specjalnym w Czerwonym Borze. Mówi, że wprowadzenie stanu wojennego oznaczało próbę złamania kręgosłupów działaczom opozycji antykomunistycznej. "Wszystko to, co robiliśmy chciano zniszczyć" - wspomina Józef Stachowiak
Natomiast Stanisław Sakła wspomina czołgi, które z Lublina zmierzały w kierunku Wrocławia. W czasie stanu wojennego, który trwał 586 dni, do 22 lipca 1983 roku, zginęło około stu osób, internowanych zostało około dziesięciu tysięcy działaczy opozycji.
Komunistyczne władze zawiesiły wydawanie prawie całej prasy, zmilitaryzowały radio, telewizję i duże zakłady przemysłowe. Strajki i masowe protesty zostały zakazane. Tam, gdzie mimo to spontanicznie wybuchały, były tłumione przez wojsko i milicję.