Elbląskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej poinformowało, że dostarczająca ciepło do miasta Energa Kogeneracja wypowiedziała mu umowę. Przez pięć lat władze miasta nie umiały ani dogadać się z przedsiębiorstwem, ani zrealizować innej koncepcji dostarczania ciepła mieszkańcom. Oznacza to, że od 30 września br., o ile miasto nic nie zrobi, duża część elblążan będzie miała zimne kaloryfery.
Od wielu lat w Elblągu ciepło produkuje Energa Kogeneracja, a do klientów dostarcza je EPEC. Sytuacja zmieniła się jednak w 2013 r., gdy okazało się, że ciepło nie może być dłużej wytwarzane z kotłów węglowych.
Od tego czasu trwają negocjacje na temat tego, czym zastąpić obecne źródło energii, ale również jak zaspokoić rosnące potrzeby mieszkańców. Miasto przez blisko siedem lat próbuje bezskutecznie stworzyć własną koncepcję. I tak np. w 2018 r. (tuż przed wyborami) przekonywano, że miasto będzie budować swoje źródło ciepła kosztem niemal 500 mln zł. Mieszkańców mamiono również tym, że koszty ciepła spadną o 20 proc.
Nie wytłumaczono jednak, skąd Elbląg miałby pozyskać pieniądze na inwestycje. Samo miasto dzięki władzom ma dziś długi na poziomie 300 mln zł. W rezultacie na inwestycje Elbląga się nie zanosi, a Energa bez długoletniej umowy nie chce ryzykować kilkuset milionów.
Więcej na ten temat znajdziesz w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".
Najnowsze
Republika zdominowała konkurencję w Święto Niepodległości - rekordowa oglądalność i wyświetlenia w Internecie