Jak zauważa Wildstein na hasło "polityka historyczna" opinia publiczna reaguje "grymasem zniesmaczenia", bo jej zdaniem polityki i historii nie powinno sie łączyć. – Jako historyk rozumiem pogląd, że nauka powinna być niezależna od polityki. Ale tak samo opinia publiczna podchodzi do wojen – jestem stuprocentowym zwolennikiem rozbrojenia na całym świecie, ale gdyby do takiego rozbrojenia miało dojść, chciałbym, żeby Polska przeprowadziła je jako ostatnia – mówił drugi z gości porannego programu, historyk Piotr Gontarczyk.

Jak tłumaczył Wildstein, polska polityka historyczna przegrywa w popkulturze. – Prawdę historyczną pokazuje sie tylko groteskowo, celowo rozmywa się ją. Zyskują na tym Niemcy, którzy narzucają swoją wizję historii – powiedział. Podstawą wizji tej – jak stwierdził – jest pogląd, że II wojna światowa była skutkiem ogólnoeuropejskiego i kulturowego prymitywizmu. Jego ofiarą padła niemiecka armia, ale ludność na zachodzie Niemiec była zupełnie inna. – Nie chodzi tu tylko o rozmywanie winy Niemców, ale promowanie wizji, że Niemcy mają pomóc krajom Europy Środkowej rozliczyć się z historii – mówił.

– Od paru lat widzę wśród polityków brak woli walki o prawdę historyczną – powiedział z kolei Gontarczyk. Przypomniał jednocześnie, że finansuje się z publicznych pieniędzy projekty, które dyskredytują Polskę w oczach opinii publicznej.  – Są pieniądze na produkcję paszkwili, a nie ma na wartościowe produkcje, środowiska dyplomatyczne pod flalgami polskimi zapraszają na projekcje "Pokłosia" lub na spotkania z pułkownikami byłego korpusu wojskowego w charakterze ekspertów.  Tak samo, na naszym podwórku tym razem, działa Telewizja Polska – wyjaśniał.

– Bez odzyskania państwa polityka historyczna w szerszej przestrzeni nie będzie istnieć. Trzeba najpierw odzyskać struktury państwa – zakończył historyk.