– Feministki mianują się reprezentantkami kobiet i z natury rzeczy zajmują się kobiecymi sprawami, mimo że większość kobiet wcale tego nie chce. PZPR też mówiło, że reprezentuje wszystkich robotników. Lenin twierdził, że partia ma wnieść świadomość do klasy robotniczej i to partia ma uświadamiać robotników, jakie mają cele. Tak też robi Małgorzata Fuszara – mówił na antenie Telewizji Republika jej redaktor naczelny, Bronisław Wildstein.
– Urząd ds. równego traktowania musi być z natury ubarwiony. Fuszara to sztandarowa postać. Bardziej politycznego działania ze strony rządu Tuska, niż mianowanie Małgorzaty Fuszary, trudno sobie wyobrazić – stwierdził. – Już jej poprzedniczka była ostro wojującą reprezentantką kontrkultury, która głosiła, że wszyscy mamy być jednakowi – dodał.
Wybór Fuszary to zabieg "politykierski"
Redaktor naczelny TV Republika uznał, że wybór Fuszery na takie stanowisko jest zabiegiem „politykierskim” i ma niejako przyćmić aferę taśmową, podobnie jak sprawa prof. Chazana.
– Małgorzata Fuszera w takim momencie na pewno się przyda, jej wybór jest wyborem „politykierskim”. To postawienie na wojnę kulturową, która się teraz władzy opłaca, bo przysłania aferę taśmową i inne problemy – wyjaśnił Wildstein. – Platforma w takiej sytuacji może liczyć na grono ludzi, którzy zapomną, że to partia kiepsko rządząca i skorumpowana. W zamian mogą oni uznać, że to partia „nowego humanizmu” i pomyśleć sobie, że Tusk broni ich od „barbarzyństwa” – stwierdził.
Ewolucje Tuska
Dodał, że decyzja rządu świetnie wpasowuje się w tendencje zachodniej Europy i „Platforma płynie w dominującym nurcie europejskim”. Zwraca też uwagę na „ewolucję” Donalda Tuska, który zmienia poglądy, by nie stracić władzy.
– Warto przypomnieć, że w 2005 roku Tusk odkrył nagle swoją religijność, co nawet doprowadziło go do ślubu kościelnego. Było to bardzo mocno podkreślane przed wyborami. Po wyborach jednak wiatr zawiał inaczej i usytuował go w roli reprezentanta establishmentu III RP. Z jednej strony jedzie do Rzymu na kanonizację Jana Pawła II, z drugiej strony mówi, że gdyby to od niego zależało, to związki homoseksualne byłyby legalne – przypomniał Wildstein. – Wie, że na jednoznacznym określeniu siebie mógłby dużo stracić. To jest bardziej złożona gra – dodał.
Wildstein powrócił na koniec do postaci Małgorzaty Fuszery. Zaznaczył, że nowa pełnomocnik rządu myli naukę z ideologią.
– Jeżeli ktoś uprawia gender i prezentuje to jako naukę, to ogarnia mnie śmiech. Jeśli ta „nauka” ma potwierdzać tylko słuszność ideologii, to jest to jej zaprzeczeniem – uznał. – Będzie to „nasza” nowa „ministra” od spraw równości – skwitował Wildstein.