– Robert G. był na wieczorze wyborczym Bronisława Komorowskiego, a było to miejsce bardzo ściśle strzeżone. Jest to podejrzane i wiąże go ze sztabem byłego prezydenta – mówił w programie „Wolne głosy” Marcin Wikło. W ten sposób dziennikarz tygodnika W Sieci mówił o osobie, która podżegała Andrzeja Hadacza do zaatakowania Andrzeja Dudy po debacie prezydenckiej w TVP.
Tygodnik W Sieci ujawnił kulisy prowokacji, której próbowano dokonać pod siedzibą TVP po debacie prezydenckiej przed drugą turą wyborów. Słynny już prowokator Andrzej Hadacz miał być bezpośrednio inspirowany przez człowieka zaangażowanego w prace sztabu Bronisława Komorowskiego. CZYTAJ WIĘCEJ...
– To człowiek którzy potrzebuje pomocy, ale jest też prowokatorem – mówił Marcin Wikło.
Autor tekstu w tygodniku W Sieci podkreślał, że w tej sprawie to Robert G. podżegał do prowokacji oraz gwarantowałHadaczowi mieszkanie komunalne w Warszawie. – W rozmowach były zastrzeżenia, że ma to być zrobione tak, żeby nagrały to kamery. Miało to być wykorzystane w kampanii – podkreślał Wikło.
Dziennikarz przypominał, że Andrzej Hadacz pojawiał się zawsze tam, gdzie były kamery, starał się kreować rzeczywistość. – Już w 2010 roku w otoczeniu Hadacza pojawiał się Robert G. Jest osobą, która instruuje Hadacza i organizuje całą prowokację pod TVP – mówił Wikło.
Zwrócił uwagę, że pomimo iż w mainstremowych mediach temat został pominięty, internauci znaleźli filmiki z zajścia pod TVP, gdzie Hadacz atakuje sztab PiS, próbuje dokonać prowokacji.
– W jednej z rozmów przytoczonych w naszym tekście pada nazwisko „Tyśkiewicz”. Nie wiadomo o kogo dokładnie chodzi, ale nazwisko kojarzy się z Robertem Tyszkiewiczem, czyli posłem PO, szefem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego – stwierdził Marcin Wikło.
Dodał, że poseł od dłuższego czasu nie odpowiada, nie odbiera telefonów i nie odpowiada na maile. – Wiemy też, że doszło do rozmowy Hadacza z Robertem Tyszkiewiczem. Są zdjęcia z tego spotkania, ale nie wiadomo o czym rozmawiali – zaznaczył dziennikarz.
Dziennikarz poinformował, że ten wątek nie został wydzielony ze śledztwa, a Andrzej Hadacz nie został przesłuchany.
Poinformował też, że Robert G. był na wieczorze wyborczym Bronisława Komorowskiego, a było to miejsce bardzo ściśle strzeżone. – Jest to podejrzane i wiąże go ze sztabem byłego prezydenta – skwitował Wikło.